Życie i kariera Dwighta Ritchiego było dość szalone. Australijski bokser, który walczył m.in. o lokalne pasy IBF dwukrotnie pokonywał raka i wracał między liny. Obecnie przygotowywał się do starcia na początku grudnia, gdy miał mierzyć się z Tommym Brownem. Jego przeciwnik będzie musiał szukać innego rywala.
Tragiczne wiadomości zostały przekazane przez promotora, Jake'a Ellisa. Ritchie zmarł w ringu podczas treningu. W trakcie jednego ze sparingów otrzymał bardzo mocny cios, po którym zatoczył się do narożnika i upadł. Niestety, już nigdy nie wstał. Mimo szybkiej reakcji, jego życia nie udało się uratować!
- Ogłaszam to z wielkim smutkiem i szokiem. Wojownik Dwight Ritchie zmarł dziś, robiąc to, co kochał. Jako jego promotor i przyjaciel nie mogę zaakceptować tej tragicznej wiadomości - pisał w mediach społecznościowych zrozpaczony promotor.
Ritchie zmarł w wieku 27 lat i osierocił trójkę dzieci. W zawodowej karierze stoczył 21 pojedynków, z których wygrał aż dziewiętnaście (dwa przez nokaut). Dwukrotnie przegrywał po jednogłośnej decyzji sędziów. Do ringu miał ponownie wejść w mikołajki, 6. grudnia.