„Super Express”: - Fakt, że w wyborach nie było innych kandydatów oznacza, że ostatnia kadencja była tak dobra, czy konkurenci się pana boją?
Grzegorz Nowaczek, prezes PZB: - Spokojnie, terroru w związku nie wprowadzam (śmiech). Myślę, że w ostatniej kadencji praca była wykonana w miarę dobrze i dostałem duży kredyt zaufania, za co bardzo dziękuję. Środowisko jest pogodzone i pokazało solidarność.
- Jakie będą priorytety w nowej kadencji? Podczas kongresu wyborczego w pierwszej kolejności wymienił pan szkolenie kadry męskiej.
- Chcemy powołać sztab szkoleniowy, ale nie tylko do kadry męskiej. Chodziło bardziej o stworzenie systemu szkolenia, począwszy od najmłodszych kadr do seniorów. Chcemy ten system ujednolicić, dlatego powołamy do życia sztab, składający się z grupy fachowców w poszczególnych dziedzinach. Będą tam trenerzy przygotowania fizycznego, motorycznego, oraz ci od taktyki i techniki.
- Personalia tych trenerów są już znane?
- Jeszcze się kreują. Na razie, wszystko jest w powijakach, ale najważniejsze, że jest pomysł i teraz trzeba go realizować.
- Szczególnie zaintrygowała mnie informacja o możliwej reaktywacji bokserskiej ligi we współpracy z Orlenem.
- Jestem umówiony na spotkanie w Orlenie w tej sprawie i myślę, że dojdziemy do porozumienia. Nie chcę wychodzić przed szereg, ale jakaś spółka skarbu państwa powinna zaopiekować się boksem. Taka pomoc na pewno by przydała się naszej dyscyplinie.
- Czy wiadomo już jakie drużyny miałyby walczyć w tej lidze?
- Jesteśmy po wstępnych rozmowach, ale nie chciałbym popełnić falstartu. Jeszcze niedawno funkcjonowały u nas ligi, które padały pół roku czy rok od reaktywacji. Marzy mi się profesjonalna liga, taka, która zostałaby już na zawsze.
- Planuje pan zwiększyć dofinansowanie kadr młodzieżowych?
- Oczywiście. Teraz mocno zainwestowaliśmy w kadry seniorskie, praktycznie wszystkie środki przeznaczyliśmy na kwalifikacje olimpijskie. Uważam, że musimy też zacząć dofinansowywać te „niższe” kadry.
- Co z umową z firmą Suzuki?
- W sierpniu skończyła się umowa, ale jesteśmy po wstępnych rozmowach i myślę, że ta współpraca układa się owocnie. My jesteśmy bardzo zadowoleni, myślę że firma Suzuki też, dlatego chcemy tę współpracę kontynuować.
- Jest szansa, że kontrakt z Suzuki będzie jeszcze wyższy niż ostatni?
- Takie negocjacje będą. Trzeba walczyć o swoje!
- Kiedy poznamy konkrety w sprawie wydziału boksu zawodowego przy PZB?
- Teraz mamy nowy zarząd, na pierwszym posiedzeniu przydzielimy każdemu funkcje i zobaczymy. Teraz w zarządzie mamy przedstawiciela boksu zawodowego, czyli Grzegorza Proksę i być może on odnalazłby się przy tym projekcie. Będę z nim na ten temat rozmawiał, ale wszystko w swoim czasie.
Grzegorz Proksa ujawnia PATOLOGIE w polskim boksie. „Nie ma szans na sukces”
- Nie mogę nie zapytać o temat szczególnie mi bliski, czyli obniżenie wieku startowego dla młodych pięściarzy (w tej chwili w Polsce mogą startować 14-latkowie, podczas gdy w innych krajach walczą nawet 10-latkowie. O przepisie, który szkodzi polskim pięściarzom wielokrotnie pisaliśmy w „SE” – red.). Grzegorz Proksa przyznał mi tuż po wyborach, że będzie bardzo aktywny w tym temacie.
- Nie musi, bo to był jeden z moich priorytetów, gdy zostałem prezesem cztery lata temu. Była powołana grupa, która się tym zajmowała. Niestety, troszkę odbijaliśmy się od ściany, ale cały czas nad tym pracujemy. Wszyscy chcemy, by ten wiek był obniżony. Ani pan, ani Grzegorz, nie musicie o to zabiegać, bo naprawdę wszyscy chcemy, by ten wiek był obniżony. Przykład Macieja Marchela, który w zeszłym roku jako 13-latek przywiózł brązowy medal mistrzostw Europy 14-latków, pokazuje, że mamy zdolną młodzież. Dobrze wiemy, że gdyby ten wiek startowy obniżyć, mielibyśmy większe szanse na takie sukcesy.
Oto przyszłość polskiego boksu? 14-letni Maciej Marchel chce pójść w ślady Jerzego Kuleja
Boks młodzieżowy jest dla nas ważny, dlatego ruszyliśmy z Akademią Boksu Olimpijskiego, która jest dedykowana dla dzieci w wieku 8-14 lat. Już w to inwestujemy, dzieciaki trenują, ćwiczą technikę i taktykę. Na razie, niestety nie mogą walczyć.
- Mateusz Masternak zdecydował się na powrót do boksu zawodowego i 19 września w Tarnowie wystąpi na gali grupy KnockOut Promotions. To oznacza, że zamknął sobie furtkę do boksu olimpijskiego?
- Nie. Z Mateuszem mieliśmy kontrakt do sierpnia, czyli do końca igrzysk olimpijskich. Ze względu na pandemię, turniej kwalifikacyjny przerwano i w tej chwili czekamy na decyzje, co będzie dalej. Mówi się o terminie marcowym. Jeśli to będzie utrzymane, to zrobię wszystko, by Mateusz wystąpił w tych kwalifikacjach.
- Ma pan jakiś apel do kibiców i środowiska po wyborze na prezesa kolejnej kadencji?
- Życzyłbym sobie, żeby środowisko bokserskie było silne i zżyte ze sobą. Żeby nie było kłótni, bo czasem przez jakieś bzdurne niesnaski w okręgach robią się problemy. Mamy bardzo fajną dyscyplinę, która osiągała w historii wielkie sukcesy i musimy ją pielęgnować. Boks musi wrócić na należne mu w polskim sporcie miejsce.