KSW szuka zawodników, których w przyszłości można byłoby nazwać gwiazdami federacji. Nie jest tajemnicą, że czas Mameda Khalidova, Mariusza Pudzianowskiego, czy Michała Materli dobiega powoli końca i ich następcy są wyczekiwani. I jeśli ktoś miałby przyciągać fanów na kolejne gale, to takimi osobami są na pewno Artur Szpilka i Arkadiusz Wrzosek. Obaj zawodnicy mają swoich wiernych fanów, którzy chętnie wypełniają areny sportowe. A już 11 maja na XTB KSW 94 dojdzie do starcia obu tych postaci i nie jest tajemnicą, że emocje przed pojedynkiem są duże.
Szpilka nastraszył Wrzoska nocnym telefonem
Zwłaszcza, że do starcia Szpilki z Wrzoskiem miało już dojść dwukrotnie, ale za każdym razem na przeszkodzie stawały problemy zdrowotne pięściarza. Wrzosek mając to w pamięci przestraszył się telefonu Szpilki. Rywal zadzwonił do niego w nocy, a kickbokser od razu pomyślał o najgorszym. - Artur na tygodniu zadzwonił do mnie dość późno. Akurat jeszcze nie spałem i grałem z Markiem Samociukiem (zawodnik MMA - przyp. red.) i byłem z nim na łączach. I mówię do niego "o kurde, Artur dzwoni. Jest 23, ale jaja. Nie gadaj, że znowu..." - powiedział Wrzosek w rozmowie z TVP Sport.
- Przez pierwsze dwie sekundy, jak zobaczyłem Artur Szpilka na telefonie, to rzeczywiście trochę się przeraziłem. W dodatku Artur zaczął takim tonem grobowym i dałem się złapać na jego żart - wyjawił zawodnik. A jak ocenia możliwy przebieg walki? - To jest błędne uproszczenie, że ja mam mocne kopnięcia, a Artur mocne ciosy. To nie jest walka, w boksie ani w kickboxingu. Tu dochodzi tyle rzeczy dookoła, że wiesz, i mi, i Arturowi będzie ciężko robić to, co robimy całe życie. To jest pole dla kibiców, którzy nie trenują, nie biją się, nie walczyli nigdy w MMA, nie walczyli nigdy w kickboxingu ani w boksie, a potem w MMA, więc nie widzą tych różnic.