Pudzianowski pięć razy sięgał po tytuł mistrza świata strongmanów, a potem zamienił dźwiganie ciężarów na MMA. Związał się z federacją KSW i do dziś reprezentuje jej barwy. Śmiało można napisać, że to dzięki Pudzianowskiemu MMA trafiło na sportowe salony w naszym kraju.
Nie zawsze jednak był tak kolorowo w życiu jednego z najpopularniejszych polskich sportowców. Zanim Pudzianowski wypłynął na szerokie wody, musiał zmierzyć się z wieloma problemami. I to na własne życzenie. W wieku 22 lat "Pudzian" trafił bowiem do więzienia.
Rodzice Mariusza Pudzianowskiego zdradzili prawdę o synu i kobietach. Przyprowadził do domu szychę
- W mojej miejscowości był taki boss, właściciel dyskoteki. Jego ochroniarz nadepnął mi na odcisk. Wielki chłopisko, parę lat starszy ode mnie, boks trenował. Wdaliśmy się w bójkę, ale myślałem, że załatwiliśmy to po męsku. A on okazał się babą. Oskarżył mnie o pobicie i kradzież złotego łańcucha wartego tysiąc złotych. Na rozprawie oczyszczono mnie z zarzutu kradzieży, ale za pobicie musiałem swoje odsiedzieć. W pierwszej instancji dostałem 3,5 roku, po apelacji - 2,5. Za dobre sprawowanie wypuścili mnie przed czasem. Kuratora miałem 2 lata. Zwolnienie warunkowe skończyło mi się 20 marca tego roku - opowiadał Pudzianowski w rozmowie z "Super Expressem" w 2004 roku.
Co ciekawe Pudzianowski podczas 19 miesięcy za kratami... pisał pamiętnik, którego fragmentami podzielił się z nami we wspomnianym artykule.
"Leci mi już dziesiąty miesiąc odsiadki. Dzień jak co dzień. Pobudka - 6:30. Apel o 7. Na śniadanie nic specjalnego nie było Dali "cwaniaka" (salceson - red.), chleb, masło i kawę. O 10 jak co dzień 45 minut spaceru. Za to o 11 zaczął się mały młyn. Wychodzimy do łaźni. Są ze mną "Kulfon" i "Grabarz", kalifaktorzy (ci, którzy rozwożą posiłki po celach - red.). Razem ćwiczymy w siłowni urządzonej w łaźni Spadła antanda (grupa porządkowa - red.), przewrócili całą łaźnię i kantorek, gdzie trzymaliśmy żelastwo do ćwiczeń, łomem rozwalili szafę. Jakby cyklon przeszedł. Można się domyśleć, dlaczego. Bo telefon był tam schowany. Potem zrobili nam "suchą łaźnię" w izolatce. Przesłuchiwali, czy to zguba. Na pewno ktoś nas z zazdrości sprzedał. Że po treningach możemy codziennie wziąć prysznic, a reszta raz w tygodniu" - czytamy we wpisie z 7 czerwca 2001 roku.