"Super Express": - Ewa, ostatnią walkę stoczyłaś w boksie ponad rok temu. Co porabiałaś przez ten czas?
Ewa Piątkowska: - Na początku zeszłego roku przygotowywałam się do debiutu w MMA, ale złapałam kontuzję i przez rok praktycznie nie trenowałam. W maju 2021 r. stoczyłam co prawda walkę, o której wspomniałeś, ale tylko dlatego, że ten uraz w boksie aż tak mi nie przeszkadzał. Niestety w MMA było inaczej i do zajęć na sto procent i sparingów wróciłam dopiero dwa miesiące temu.
- Z tego co widziałem w sieci sparowałaś m.in. z Kamilą "Kamiszką" Wybrańczyk przed jej pojedynkiem z Ewą Brodnicką.
- Zgadza się. Zrobiłyśmy kilka sparingów i było to bardzo fajne doświadczenia dla każdej z nas.
- Wybrańczyk przegrała z Brodnicką, ale na tle byłej mistrzyni świata nie wypadła źle.
- To była bardzo nudna walka. Dla Kamili brawo, bo wyszła do klatki z doświadczoną rywalką, ale Ewa narobiła nam pięściarkom obciachu taką postawą. Teraz całe środowisko MMA dziwi się, jak była mistrzyni świata w boksie może się tak słabo prezentować w MMA. Zresztą takie same głosy były po jej pierwszym pojedynku. Nie jest wstydem przegrać w MMA, bo to zupełnie inny sport, ale nawet z Lil Masti, czyli YouTuberką, w stójce wyglądała bardzo słabo. My, którzy śledzimy boks dokładnie, nie spodziewaliśmy się czegoś innego, ale dla środowiska MMA to jest zagadka.
Zachwyca w ringu i poza nim! Piękna Laura Grzyb mówi o sytuacji, w której popłakałaby się z radości
- Rozumiem, że ty w MMA będziesz chciała pokazać, że jednak pięściarki w stójce prezentują się znacznie lepiej?
- Zdecydowanie. Nie będę czepiać się jej parteru, bo po kilku miesiącach treningów trudno oczekiwać cudów, ale jej stójka była fatalna. Wiele osób pytało mnie, jak to możliwe, że ona w ogóle nie potrafi boksować. A fakty są takie, że jej kariera wiele razy była ratowana przez sędziów. Ona nie powinna mieć jednej porażki, a 6-7. Niestety byliśmy świadkami ordynarnych przekrętów, a ten pas też przecież dostała bez walki, pod stołem, kupił jej go promotor i ona potem musiała go tylko bronić. Zresztą te obrony też były fatalne, nie dało się tego oglądać - tylko klincz, zero boksu. Nie dziwię się więc jej teraz, jak wychodzi do klatki, to jest obsrana po pachy. Boi się zrobić cokolwiek, bo w boksie ratował ją klincz, a tutaj jak sklinczuje, to zostanie przewrócona i uduszona.
- Na freakowych galach w klatce często wyjaśniane są konflikty. Będzie rewanż w Brodnicką, ale już w MMA?
- To jest jedyna osoba, z którą mam konflikt w środowisku. Dostała od sędziów prezent w postaci punktowego zwycięstwa, ale od tamtej pory unika rewanżu w boksie. Ja bym chętnie się z nią zmierzyła w MMA, ale ona sama powiedziała, że nie ma takiej opcji, nie wyjdzie ze mną do klatki. I wcale się jej nie dziwię, bo skoro nie radziła sobie z Lil Masti czy Kamiszką, to tym bardziej nie poradzi sobie z kimś takim jak ja, kto ma czym uderzyć.
- To kiedy debiut w MMA i w której federacji?
- To będzie jedna z freakowych federacji, ale o konkretach nie chcę jeszcze mówić, bo nie podpisałam kontraktu. Coś jest na stole, ale są różne pomysły na pojedyncze walki w różnych organizacjach. Na pewno chciałabym zadebiutować wczesną jesienią.
- A skąd w ogóle pomysł na freakowe walki?
- W sportach walki jestem od wielu lat i wcześniej w boksie wszystko traktowałam poważnie. Teraz chcę po prostu przejść do innej dyscypliny i się pobawić. Nie myślę o tym mega poważnie, oczywiście będę chciała wygrywać, będę chciała zostać mistrzynią federacji, do której trafię, ale chcę to zrobić z uśmiechem na ustach i z przymrużeniem oka.
- Będziesz miała wpływ na dobór rywalek?
- Tak, tak negocjuję, by to ostateczne słowo należało do mnie. Nie będę wybrzydzać, ale chcę, żeby te walki były atrakcyjne dla kibiców, by zostały zapamiętane.
- Jesteś gotowa na ten świat freaków, na te dymy na konferencjach i ważeniach?
- Dla nas sportowców, którzy wywodzą się z tradycyjnego boksu, to bardzo dziwny świat, ale jestem go ciekawa. Wszystko będzie dla mnie nowe, ale jestem pewna, że się w tym odnajdę. Te sztuczne dymy do mnie nie przemawiają, jednak jak będzie jakiś naturalny konflikt, to nie mam zamiaru się hamować.
- Prywatnie powiedziałaś mi, że chciałabyś się zmierzyć z Jasiem Kapelą. To był żart, czy rzeczywiście taka walka chodzi ci po głowie?
- To nie był żart, wyzywam go do walki. Skoro już idę do freaków, to chciałabym porobić rzeczy, których kiedyś nie mogłam robić i trochę się tym pobawić, pośmiać. Jednym z takich pomysłów są właśnie pojedynki z mężczyznami. Jeśli chodzi o Jasia, to nic do niego nie mam, tu chodzi o pragmatyczne sprawy - mamy podobne warunki i małe doświadczenie w MMA. Jako lewicowiec nie może także odmówić walki ze mną, bo jestem kobietą, bo to by była dyskryminacja. Drugim takim pomysłem na starcie damsko-męskie jest walka z Nitro. I tutaj akurat przyszło mi to do głowy, bo nie spodobało mi się to, co powiedział w wywiadzie po jednej z kompromitacji Brodnickiej w MMA. Przyznał, że skoro była mistrzyni świata tak beznadziejnie radzi sobie w stójce, to należy zdelegalizować boks kobiet. Jeśli ktoś coś takiego mówi, to mogłabym mu udowodnić, że jest inaczej. Walka mogłaby być nawet na zasadach MMA, skończyłabym go w 1. rundzie. Niech pójdzie za ciosem i rzeczywiście pokaże, że nie rzuca słów na wiatr, ale jest gotowy na taką batalię w oktagonie. Jestem pewna, że bym wygrała i potem bym powiedziała, że trzeba zdelegalizować takich paralityków we freak fightach.
- A co z boksem? Zobaczymy cię jeszcze w ringu?
- Cały czas dostaje propozycje wyjazdowych walk mistrzowskich. W tym roku były takie już trzy, czy cztery. Jedna z nich była np. od Natashy Jonas. Niektóre te oferty są bardzo konkretne, z datą i kwotą, ale niektóre to tylko wstępne zapytania. Jak wszystko będzie się zgadzać, jak będę miała czas na odpowiednie przygotowania, to mogę jeszcze taką walkę wziąć, ale tak na szybko, w czyimś zastępstwie, to szkoda zdrowia. Byłam już mistrzynią świata, chętnie zostałabym nią drugi raz, ale ja nie jestem na początku drogi i mogę odmawiać takich pojedynków.
Dramatyczne wyznanie Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka. Jego ukochana poroniła, wstrząsające słowa