Odkąd Jakub Wikłacz dołączył do organizacji KSW, olsztynianin przegrał zaledwie jedną walkę, z Sebastianem Przybyszem. Ich kolejne pojedynki o pas mistrzowski wagi koguciej zapisały się złotymi zgłoskami nie tylko w historii organizacji, ale również całego polskiego MMA. Kolejnego, przynajmniej na razie, już jednak nie będzie. Jakub Wikłacz i organizacja KSW poinformowali przed kilkoma dniami, że kontrakt zawodnika został rozwiązany za porozumieniem stron, zanim Wikłacz zdążył go wypełnić.
Mistrz wagi koguciej, podobnie jak wielu innych zawodników organizacji KSW, postanowił samzwrócić się za swoich fanów, publikując specjalny materiał wideo na swoim kanale YouTube. Nie tylko podziękował on KSW za ostatnie lata, jakie spędził w szeregach organizacji, ale również ujawnił, w jakich warunkach negocjowały obie strony.
- W naprawdę bardzo pozytywnych relacjach przebiegały te rozmowy i naprawdę było to tak bezproblemowe, że aż wszyscy są zaskoczeni. Jestem bardzo szczęśliwy, że w tak dobrych relacjach udało się to zrobić. Bardzo dziękuję KSW za te 8 walk i te lata naprawdę pięknych wspomnieć, walk, przygotowań – trudnych i pięknych momentów. Cieszę się, że byłem i myślę, że dalej do końca życia będę w jakimś stopniu częścią KSW. - wyznał Wikłacz.
28-latek nie krył nawet dumy zaznaczając, że on, jego agent i KSW doprowadzili do sytuacji bezprecedensowej - udało im się skrócić kontrakt w momencie, kiedy Wikłacz był urzędującym obecnie mistrzem kategorii koguciej.
Oczywiście natychmiast zaczęły się spekulacje, czy to odpowiedni moment dla Wikłacza, aby ten dołączył do organizacji UFC. Sam zainteresowany hamował jednak zapędy informując w filmie, że w tej chwili jest wolnym zawodnikiem i wszystkie rozmowy dopiero przed nim i jego menadżerem. - (...) Im bardziej ta informacja będzie rozpowszechniona, tym łatwiej będzie mi się zatrudnić z powrotem... Bo póki co, to jestem bezrobotny - wypalił z wielkim uśmiechem Wikłacz.