Konflikt Łaszczyka i „Ferrariego” ciągnął się od miesięcy. Obaj zawodnicy nie szczędzili sobie gorzkich słów, jednak to niepokonany pięściarz uchodził za faworyta. Przed FAME MMA 17 był niezwykle pewny siebie i sprawił, że jego rywal – uznawany za czołowego polskiego freak-fightera – nieco przystopował. Pomimo wielkich emocji bohaterowie main eventu FAME 17 zachowali klasę podczas oficjalnych konferencji i powstrzymali się przed rękoczynami aż do gali. Ich walka elektryzowała fanów od wielu miesięcy, głównie ze względu na niezwykły kontrast. Uznany sportowiec przyszedł do świata freak fightów, by zmierzyć się z czołową gwiazdą tej odmiany MMA na jej płaszczyźnie. Wiele mówiło się o różnicy w warunkach fizycznych i doświadczeniu w klatce na korzyść Ferrariego, a oktagon potwierdził te przewidywania.
Kamil Łaszczyk rozbił Amadeusza Ferrariego! Wielkie zwycięstwo pięściarza na FAME MMA 17
Walka zaczęła się od sporej nieporadności Ferrariego, który z dużym szacunkiem podszedł do umiejętności rywala i parę razy aż stracił równowagę, uciekając do tyłu pod jego naporem. Łaszczyk starał się zamknąć freak fightera pod siatką, jednak w końcu przy próbie ataku nadział się na obalenie i znacznie cięższy i silniejszy gwiazdor FAME zaczął pracować w parterze, gdzie zdobył przewagę. W drugiej rundzie Ferrari błyskawicznie obalił pięściarza i doszedł nawet do dosiadu, w którym raz po raz obijał Łaszczyka. Dzięki temu zapewnił sobie przewagę na punkty, ale stracił mnóstwo sił, co 32-latek wykorzystał w samej końcówce!
W trzeciej rundzie Ferrari starał się dotrwać do ostatniego gongu, jednak z każdą sekundą miał coraz mniej sił i w ostatniej minucie dał się skontrować Łaszczykowi, który wcześniej mocno rozbijał go m.in. łokciami pod siatką. W końcu to pięściarz zyskał pozycję z góry i bezlitosnymi ciosami okładał przeciwnika. Sędzia długo czekał z przerwaniem walki, ale na 9 sekund przed końcem został do tego zmuszony!