Pochodzący z Teksasu zawodnik jest bardzo dobrze znany kibicom mieszanych sztuk walki. Smith w amerykańskiej federacji UFC walczy od czterech lat i radzi sobie całkiem nieźle. Bardzo często występował w walkach wieczoru, a także miał okazję stoczyć bój o pas mistrza UFC w kategorii półciężkiej. Przegrał jednak niejednomyślną decyzją sędziów z Jonem Jonesem.
Diablo Włodarczyk weźmie ślub! „Mógłbym obdarzyć miłością całą Warszawę” [WIDEO]
Okazuje się jednak, że Amerykanin być może najważniejszą walkę w życiu stoczył poza oktagonem. Smith w rozmowie z ESPN zdradził, że w niedziele około czwartej nad ranem stanął w obronie rodziny. Do jego domu wkradł się włamywacz, którego zawodnik UFC zaatakował. - Nie wiedziałem, czy ma jakąś broń przy sobie. Zazwyczaj ludzie, którzy włamują się do czyichś domów, nie mają dobrych intencji. Spodziewałem się, że mogę usłyszeć wystrzał z broni albo że mnie dźgnie nożem. Miałem w głowie, że mam dwie minuty na walkę z nim, zanim wyciągnie jakąś broń - powiedział zawodnik MMA.
Szalony plan UFC w dobie koronawirusa! Wracają ich gale na... WYNAJĘTEJ WYSPIE?!
W czasie włamania w domu, oprócz Smitha, była również jego żona i trójka córek, a także teściowa. Amerykanin wyznał, że walka była zaskakująco ciężka i nie mógł obezwładnić włamywacza. - W całym pokoju była krew. Włamywacz odniósł obrażenia i miał obrzęk na twarzy. To była jedna z najcięższych walk w moim życiu. Przystępując do tego pojedynku byłem gotowy na śmierć - podsumował całe zdarzenie Smith. Przestępca trafi teraz przed oblicze sądu.