Dla Krzysztofa Głowackiego walka w styczniu 2023 roku z Richardem Riakporhem była najpewniej ostatnią bokserską walką w karierze. Polak przegrał wówczas w 4. rundzie, a w grudniu 2023 roku ogłosił, że kończy z boksem. Jeśli ktoś miał nadzieję, że 37-latek będzie chciał jeszcze wrócić do ringu, to raczej może się z nią pożegnać – brytyjskie służby antydopingowe (UKAD) wykryły u Polaka niedozwolony środek, a dokładniej boldenon, steryd anaboliczny nowej generacji. Głowacki miał zostać zdyskwalifikowany na 4 lata, więc trudno sobie wyobrazić, że chciałby jeszcze do boksu wrócić. Wciąż jednak ma ważny kontrakt z KSW i teraz federacja postanowiła zabrać głos na temat ostatnich wydarzeń.
Martin Lewandowski nie pozostawił złudzeń w sprawie Głowackiego
Krzysztof Głowacki zadebiutował w KSW na gali XTB KSW Colosseum 2, która odbyła się na PGE Narodowym. Głowacki zmierzył się w klatce z Patrykiem „Glebą” Tołkaczewskim znanym z walk na gołe pięści. „Główka” dokonał niezwykle rzadkiej rzeczy, bowiem znokautował swojego rywala będąc... w parterze! Tołkaczewski nie chronił się wystarczająco będąc w dominującej pozycji i dostał morderczy prawy sierpowy z dołu, który całkiem odciął mu prąd.
Wiele wskazuje na to, że nie będzie żadnych przeszkód, aby Głowacki znów pojawił się w klatce KSW. – Nic się nie zmienia. Nie dotyczy to KSW, bo nie działo się to pod auspicjami federacji. Lepiej będzie, by Krzysztof Głowacki wypowiedział się na ten temat. To było za czasów, gdy robił karierę w rękawicach bokserskich. Dlatego nie jestem upoważniony do komentowania sprawy – wyjaśnia Martin Lewandowski, jeden z szefów KSW, w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet”. KSW, jak zdecydowana większość federacji MMA na świecie, nie podlega jurysdykcji międzynarodowych agencji antydopingowych.
Sam Krzysztof Głowacki odcina się natomiast od zarzutów o stosowaniu dopingu i zapewnia, że nie złamał przepisów świadomie. – Jako pięściarz z 25-letnim stażem, były mistrz świata WBO oraz były mistrz Polski juniorów i medalista mistrzostw Polski seniorów, zawsze kierowałem się najwyższymi standardami sportowej rywalizacji. Dla mnie najważniejsze wartości, które towarzyszyły mi podczas kariery, to zasady fair play, dbałość o uzasadnioną rywalizację, przejrzystość i otwartość. Oświadczam, że zarzuty i obawy dotyczące mojego rzekomego stosowania substancji dopingujących są bezpodstawne i fałszywe. Nigdy umyślnie nie naruszyłem żadnych przepisów antydopingowych, w jakikolwiek sposób – cytuje list Polaka do UKAD portal WP SportoweFakty.