Popularność niesie ze sobą wielkie blaski, ale także - a może i przede wszystkim - cienie. Były pięściarz doskonale może się o tym przekonać. W sieci każdego dnia można się natknąć na mnóstwo komentarzy krytykującą jego postawę. I to zarówno jeżeli chodzi o względy sportowe, jak i te pozostałe. Ludziom nie podoba się m.in. fakt, że sportowiec często zabiera głos komentując sytuację polityczną na świecie. Zarzucany jest mu brak odpowiednich kompetencji. Zawodnik nic sobie jednak z tego nie robi i nie zamierza ulegać czyimś naciskom.
Ten dzień na studiach Mariusz Pudzianowski zapamiętał na całe życie. Stres był przepotężny! Tak zdobył wykształcenie
Z problemem hejtu na Najmana musi się jednak borykać także i rodzina byłego pięściarza. Jak do kwestii przykrych niekiedy opinii o tacie podchodzi córka częstochowianina? - Tłumaczę jej, że wiedza w internecie jest bardzo ciekawa, ale do pewnego momentu. Od poziomu komentarzy kończy się wiedza i zaczyna się szambo. To zjawisko nie dotyczy tylko mnie, ale każdej popularnej i kontrowersyjnej osoby. To są uboczne skutki popularności. Ale córka ma realne spojrzenie na sytuację, bo widzi, że wszędzie, gdzie się pojawiam, wzbudzam bardzo pozytywne emocje. Internet nie ma przełożenia na życie - wyjaśnia Najman w rozmowie ze "sport.pl".
I podkreśla: - Po walce z Trypałą (Pawłem Trybałą - red.), w której się nie popisałem, pojechaliśmy z rodziną nad morze. Nie mogliśmy w spokoju poleżeć na plaży, bo ustawiła się 30-metrowa kolejka ludzi po zdjęcia ze mną. Wszyscy byli sympatyczni.
Jak zatem wynika ze słów Marcina Najmana, obecny w sieci hejt wcale nie oddziałuje negatywnie na jego kilkuletnią córkę. Pięściarzowi z pewnością bardzo mocno zależy na tym, aby chronić dziecko od negatywnego wpływu komentarzy innych osób.