O pojedynku Pudzianowskiego z Khalidovem zrobiło się głośno, gdy "Pudzian" w maju znokautował Michała Materlę, a chwilę po walce do klatki wszedł Mamed. Jak przyznał sam Pudzianowski, od tego momentu sprawy potoczyły się bardzo szybko i ostatecznie panowie zmierzą się 17 grudnia w Arenie Gliwice. Mateusz Borek nie ma żadnych wątpliwości, że starcie "Pudziana" z Khalidovem może wygenerować niebotyczne zainteresowanie. - Ta walka ma szansę osiągnąć niebywałe zainteresowanie, to będzie gala niezwykłych ludzi w walce wieczoru dla nie zwykłych miłośników MMA. Wiele jest walk mistrzowskich, które ogniskują uwagę środowiska, które są wspaniałe sportowo, natomiast dosyć ograniczone zasięgowo i nie mają takiej popularności, jaką może tutaj wygenerować starcie Mariusza z Mamedem. I to mimo braku w stawce pasa mistrzowskiego - powiedział nam znany dziennikarz i komentator.
Pudzianowski - Khalidov 17 grudnia w Gliwicach
Borek o Pudzianowskim i Mamedzie wypowiada się w samych superlatywach. - Mariusz nauczył się tego sportu, on naprawdę sporo potrafi technicznie, jest do każdego pojedynku bardzo dobrze przygotowany taktycznie. Jest moim zdaniem zawodnikiem nierozbitym mimo wieku, bo nie kończył na dechach z ciężkim nokautem nawet w tych przegranych walkach. Do tego potrafi przyjąć, ale i skrzywdzić w klatce. Mamed z kolei to jest legenda, to jest facet, który tak naprawdę z właścicielami KSW niósł na swoich plecach przez lata popularyzację tej dyscypliny. Pierwsze skojarzenie z MMA i KSW - myślisz Mamed, mówisz Mamed - myślisz KSW i MMA. Tak to wygląda - dodał Borek.
Kultura, a nie kontrowersja
Dziennikarz i komentator już teraz zaciera ręce na starcie w Gliwicach. - Fantastyczny pojedynek od strony marketingowej, ekspozycji tego prawdziwego MMA, a jednocześnie z takim zabarwieniem bardzo komercyjnym, bardzo szeroko zasięgowym dla, brzydko powiem, nie normalnej publiczności MMA. Od dyskusji w sklepie, przez spuszczenie szyby na światłach, gdzie będą cię ludzie zaczepiać i pytać "Jak pan sądzi, kto wygra?" - mamy szansę właśnie na taką walkę, która wywoła takie zainteresowanie i o której będzie się mówić tygodnie przed i pewnie co najmniej dni po. Okazuje się, że można zbudować zainteresowanie niekoniecznie na kontrowersji, na obrażaniu, pluciu, biciu, przepychaniu, na wywracaniu stołów czy nazywaniu kogoś ch**** bądź kur**, tylko można to zrobić kulturalnie, z lekką ironią, z przymrużeniem oka, z kulturą słowa, z pełnym poszanowaniem i wydaje mi się, że niezależnie od rozstrzygnięcia tak też pozostanie po walce - zakończył Borek.