“Super Express”: - Jak poszły przygotowania Amadeusza Ferrariego do walki? W przeszłości bywało z tym różnie.
Mirosław Okniński: - Wrócił z Tajlandii i zaczął ostro trenować, nawet dwa-trzy razy dziennie. Jestem w ciężkim szoku i boję się, żeby chłopak się nie przetrenował, dlatego muszę wyganiać go z sali. Łaszczyk, jako sportowiec, naprawdę zmotywował Amadeusza Ferrariego do ciężkiej pracy.
- Kamil Łaszczyk jest świetnym, niepokonanym pięściarzem. Gdzie upatrujecie swoich szans?
- Łaszczyk, przychodzimy po Twoją skórę! Amadeusz pójdzie w wymianę bokserską i znokautuje go. Spodziewacie się tego? Ja też nie. Myślę, że pierwsze, co zrobi to przewróci go i zbombarduje w parterze. Będzie leżał, będzie bity i będzie płakał.
- Zdziwiło trenera zachowanie Łaszczyka, który mocno atakował i obrażał Amadeusza?
- Myślałem, że będzie wypowiadał się jak sportowiec, a nie jakby pracował w jakimś gangu. Może to na potrzeby marketingu i sławy. Zobaczył, że to jest modne i zaczął wyzywać.
- Ferrari nie bał się już mówić o walce z byłym mistrzem świata Tomaszem Adamkiem, który nazwał go bumem. Wierzy trener, że taka walka jest możliwa?
- Nie lubię wybiegać w przyszłość. Chcę, żebyśmy zrobili walkę z Łaszczykiem i zobaczymy, czy Adamek zasłużył na taką walkę (śmiech) A tak na poważnie - on jest legendą polskiego boksu, ale być może kończą mu się dolary i może chciałby zarobić jeszcze trochę grosza.
- Budował pan MMA w Polsce przez wiele lat. Nie jest trenerowi przykro, że dziś wychodzą ludzie znani z internetu i mówią, że takie osoby jak Adamek “pchają się w gips”?
- Robiłem sport i cały czas biedowałem. To była droga przez mękę. Inni robili cyrk i zarabiali, a ja robiłem sport i nie zarabiałem. Stwierdziłem, że nie będę szedł pod prąd, bo już nie mam siły. Nie walczę z tym i trenuję ludzi, którzy do mnie przychodzą i się tym bawię.