Szpilka w maju zeszłego roku wytrwał z Arkadiuszem Wrzoskiem zaledwie 14 sekund. Potem zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi (wykryto u niego gronkowca złocistego) i w efekcie kolejną walkę stoczy właśnie dopiero 26 kwietnia. I jak to nieraz bywało w jego karierze - rywala na powrót wybrał sobie z górnej półki.
- Ja mam już 36 lat, więc nie ma na co czekać. Zimmerman to kawał zawodnika, ale ja jestem pewny swoich umiejętności. Muszę je tylko okiełznać, ale nie robić po swojemu jak w starciu z Wrzoskiem. Zaczepialiśmy się z Errolem na Instagramie, ale to wszystko było ze smakiem. Jestem już starszy i wiem, że takie przekrzykiwanie się nie ma sensy. Liczy się tylko to, co będzie w klatce, nic innego nie ma żadnego znaczenia - zaznaczył.
Artur Szpilka - Errol Zimmerman na gali XTB KSW 105 w Gliwicach
Szpilka do starcia ze znakomitym kickbokserem przygotowuje się w Warszawie, ale kilka dni spędził ostatnio w Szczecinie u Michała Materli.
- Michał to jest potwór. Zaprosili mnie na trening kakari geiko, podczas którego rywale co chwilę się zmieniali i rzucali mną przez 12 minut. Nie było zmiłuj, nawet jak się odklepało, to oni dociskali dalej. Zapamiętam te zajęcia do końca życia. Dopiero tam pierwszy raz w życiu poczułem taką dobitną różnicę między stójką, a parterem. Było naprawdę kozacko. A wracając do walki z Errolem, to muszę robić to, co potrafię najlepiej, czyli boksować. Jak odpalam ręce, to kto nie dostanie pada, albo przynajmniej jest mocno zamroczony. Nie ma sensu wymyślać czegoś innego. Cel jest jeden - wygrana i zapewnienie sobie rewanżu z Wrzoskiem - zakończył Szpilka.

i