„Super Express”: - Cieszysz się na powrót do Londynu?
Paweł „Popek” Mikołajuw: - Mieszkałem tam 12 lat i cieszę się, że wracam. To będzie powrót króla do Londynu! Jestem przygotowany lepiej niż do poprzedniej walki. Potrzebuję jeszcze tylko trochę szczęścia w klatce i ta wygraną będę miał w kieszeni.
- Jak u ciebie z kondycją?
- Jestem dobrej myśli, schudłem 14 kg i na pewno nie będę „pływał” w klatce tak, jak ostatnio. Nie ukrywam jednak, że nie chciałbym, żeby ta walka wyszła poza 1. rundę. Będę chciał go ustrzelić, ale wiem też, że nie mogę się „podpalać”.
- Twój rywal zaliczył efektowne wejście do KSW, nokautując Tomasza Oświecińskiego, z którym przegrałeś.
- Pomścił króla! Bardzo podobała mi się ta walka, dobrze się poruszał. Jest też dużo młodszy ode mnie, dlatego nie chcę, by ta walka trwała długo, bo mogę mieć wtedy problemy. Jestem jednak zdeterminowany, bo chcę zrehabilitować się za porażkę ze „Strachem”.
- 19 października ukaże się twoja kolejna płyta. Ciężko łączyć przygotowania z promocją albumu?
- Ciężko, jeszcze w ubiegły weekend grałem dwa koncerty. To kosztuje sporo energii i wiem, że powinienem spożytkować ją inaczej, ale to też mam obowiązki. Zapewniam jednak, że na koncertach nie tknąłem ani grama alkoholu. To byłoby bez sensu, gdybym upił się tydzień przed walką.