Przejście Artura Szpilki do mieszanych sztuk walki było dość głośnym wydarzeniem. Na początku zastanawiano się, jak pięściarz poradzi sobie w zupełnie nowej dyscyplinie i czy nie będzie to błędem. Okazało się, że Szpilka w MMA odnajduje się świetnie i nie tylko daje ciekawe walki, ale również robi wokół siebie bardzo pozytywną atmosferę, a podczas gal nierzadko potrafi stworzyć prawdziwe przedstawienie przed wejściem do klatki. Po zwycięstwie z Mariuszem Pudzianowskim więcej osób uwierzyło, że Szpilka może poradzić sobie w MMA.
Głowacki podsumował Szpilkę. Szczera opinia
Weryfikacja umiejętności Szpilki miała nadejść w starciu z Arkadiuszem Wrzoskiem. Zawodnik z Warszawy był faworytem tego pojedynku, jednak mało kto spodziewał się, że walka potrwa zaledwie 14 sekund. "Szpila" od razu postanowił ruszyć na Wrzoska i dość szybko zapłacił za to wysoką cenę. Jak potem stwierdził, nieco się "podpalił". I właśnie o tę kwestię w rozmowie z FanSportu TV zapytany został Krzysztof Głowacki.
Były mistrz świata w boksie przyznał, że Szpilka spokój zachowuje tylko poza klatką, a w polu walki wciąż dużą rolę odgrywają emocje. - Artur się nie zmienia. Mówi: „Wszystko OK, poukładane, a jak jest walka, to wjeżdżam i go rozwalam”. U niego to się raczej nic nie zmieni. Widowisko jest, zawsze gdzieś coś pogada, tu się przepchnie, kibicom się to podoba i go kochają - ocenił zawodnik KSW.