Śmierć Mateusza Murańskiego była wielkim wstrząsem dla wszystkich kibiców gal freak-fightowych. Do tej pory, rodzina zmarłego unikała komentarzy w sprawie, jednak Jacek Murański postanowił się przełamać i o śmierci swojego syna porozmawiał z portalem "Salon24.pl". W trakcie rozmowy wyszło, jak wyglądało ostatnie spotkanie ojca z potomkiem. Okazuje się, że panowie rozmawiali na bardzo ważne tematy.
Tak wyglądało ostatnie spotkanie Jacka Murańskiego z synem. Na jaw wyszły szczegóły
Jak przyznał Jacek Murański, ostatni raz ze swoim synem konktakt miał dzień przed jego śmiercią. Panowie omawiali bardzo ciekawą kwestię, jaką był powrót Mateusza Murańskiego do roli w serialu "Lombard. Życie pod Zastaw", jak też omawiali kwestię nadchodzących walk na galach freak-fightowych.
- Mateusz do mnie zadzwonił i chciał się spotkać. Chciał, żebym do niego przyjechał, mówił, że to są rzeczy, które trzeba omówić twarzą w twarz, że to nie na telefon, że chce ze mną porozmawiać jak z ojcem i przyjacielem. Zawsze jak chciał coś bardzo osobistego przegadać nie robiliśmy tego przez telefon. To było we wtorek 7 lutego, dzień przed jego śmiercią. Mówię ok, „Będę u ciebie około 21”. Przegadaliśmy tam u niego ponad trzy godziny. Mówiliśmy między innymi o bardzo bieżących sprawach, jak na przykład jego potwierdzony już powrót do produkcji serialu „Lombard. Życie pod zastaw”, z którego bardzo się cieszył. Był w stałym kontakcie z prezesem i właścicielem Telewizji Puls, Dariuszem Dąbskim, który na spotkaniu w listopadzie uzgodnił z Mateuszem ten powrót. (...) Chciał ustalić ze mną taktykę na walkę, która była tajemnicą, walkę w federacji High League. 18 marca miał się w katowickim Spodku odbyć pojedynek, który wymyślił Mateusz, to był całkowicie jego autorski pomysł, jego idea: dwóch na dwóch. Ja z Mateuszem przeciwko dwóm innym rywalom. Z jednym z nich mój syn przegrał ostatni pojedynek. Ten kontrakt był już podpisany. Nagrane były już zapowiedzi, reklamy, wszystko było gotowe. Rozmawialiśmy też o filmie: „IO”, który walczy o Oskara, a w którym Mateusz zagrał czarny charakter. Chciał na uroczystość do Los Angeles polecieć z narzeczoną, pytał mnie o takie logistyczne rzeczy. - przyznawał Jacek Murański w rozmowie z portalem "Salon24.pl".