Sport w szkołach w Stanach Zjednoczonych jest wyjątkowym zjawiskiem. Zżyta społeczność chętnie dopinguje kolegów, którzy rywalizują na przeróżnych szczeblach. Nikt nie mógł się jednak spodziewać, że podczas meczu rozgrywek szkolnych w hokeju na lodzie rozegra się taki dramat. 15-letni Teddy Balkind z Connecticut zginął z powodu wypadku, który miał miejsce w trakcie jednego ze spotkań. Młody chłopak przewrócił się na lód, a jeden z zawodników nie był w stanie wyhamować przed nim i ostrzem przejechał mu po szyi.
NIE PRZEGAP! To już koniec spekulacji. Wiadomo, co z najbliższą przyszłością Kamila Stocha. Wątpliwości rozwiane
Dramat w USA. Ojciec widział wypadek z trybun
Tata Teddy'ego Balkinda przebywał wówczas na trybunach, ale wobec tego wypadku nie mógł nic zrobić. 15-letni hokeista został szybko przetransportowany do szpitala z poważnymi obrażeniami szyi. Jak informuje portal People.com, mimo natychmiastowej reakcji chirurgów, chłopak zmarł. Cała społeczność opłakuje tragiczną śmierć kolegi ze szkoły.
- Nie ma słów, które mogą oddać to, co czujemy w tym momencie. Wiem, że wszyscy wspieramy się tak mocno, jak tylko potrafimy. Nic nie sprawi, że ból zniknie. Tylko bycie zjednoczonym może nam pomóc poradzić sobie z niewyobrażalną tragedią - powiedział dyrektor szkoły St. Luke'a Mark Davis cytowany przez portal Greenwich Time. Młodego sportowca w oficjalnym komunikacie pożegnała także liga NHL.
NHL żegna 15-letniego hokeistę
- NHL opłakuje tragiczną śmierć Teddy'ego Balkinda, członka hokejowej rodziny, który odszedł zdecydowanie za wcześnie. Nasze modlitwy i kondolencje składamy rodzinie, kolegom z zespołu i przyjaciołom - czytamy na Twitterze.
