"Super Express": - Niektóre reprezentacje nie wystartują w Willingen. Wolą spokojnie trenować, szlifując formę przed igrzyskami...
Adam Małysz: - Forma polskich skoczków jest na bardzo wysokim poziomie. Wszelkie ruchy, by zająć się treningiem, nie mają w tym momencie sensu. Efekty ma przynosić teraz przygotowanie z okresu letniego i spersonalizowany dla każdego kadrowicza program.
- Pan w 2003 r. przed mistrzostwami świata zrezygnował ze startów. Zamiast tego były treningi w Ramsuau.
- Ale ja w roku 2003 skakałem źle i wiedziałem, że muszę poćwiczyć pewne elementy, by mieć szansę walki o medal.
- Będziemy walczyć o medale w Pjongczangu?
- Jak najbardziej mamy na to szanse. Jesteśmy jako nieliczni w polskiej reprezentacji uważani za kandydatów. To obciążenie, ale też kredyt zaufania.
- Potrafi pan sobie wyobrazić trzy medale polskich skoczków?
- Nietrudno mi wierzyć w trzy medale. Kamil Stoch w obecnej dyspozycji zdolny jest zdobyć dwa medale indywidualnie. Nie boję się o jego dyspozycję. Blisko podium są też Stefan Hula i Dawid Kubacki. A Maciek Kot czy Piotrek Żyła z ich najlepszymi skokami świetnie uzupełniają drużynę.
- Zaskoczyła pana życiowa forma Stefana Huli w wieku 31 lat?
- Nie jest ona dla mnie zaskoczeniem. I cieszę się, że Stefanek uciera nosa niedowiarkom. Jego zaangażowanie, ciężka praca, a zwłaszcza cierpliwość pokazują, że w końcu przychodzi czas sukcesów. Nie znam nikogo, kto by go nie lubił. Jest taki życzliwy, pozytywny... Teraz można przypisać do niego powiedzenie, że okazane dobro zwróci ci się podwójnie.
- Od kolegów odstaje Piotr Żyła.
- A jednocześnie testy siły czy dynamiki ma na najwyższym poziomie w karierze. Tu chodzi tylko o technikę. Za jednym pstryknięciem kciuka może się to odblokować. I myślę, że Horngacher będzie miał w Korei problem, kogo nie wystawić do składu. Tego mu życzę.
Zobacz również: "Kamil Stoch bardziej wolał narty niż dziewczyny". Wspomnienia kolegi polskiego mistrza [ZDJĘCIA]