Super Express: - Czy Małysz szykowany jest na pana następcę?
Apoloniusz Tajner: - Nie wiem, co się może wydarzyć podczas wyborów. Ale nie ukrywam, że zgodnie z obowiązującymi przepisami jest to moja ostatnia kadencja. Teraz nie przygotowuję Adama do tej roli, ale za dwa lata może być kandydatem na to stanowisko.
- Czy Adam Małysz byłby dobrym kandydatem na prezesa?
- Doskonałym. Nie ma tutaj wątpliwości. Jest to jeden z elementów siły, którą dysponuje cały zespół. Dlatego się cieszę, że nasza współpraca tak dobrze się układa i pchamy ten wózek w jednym kierunku. Małysz jako dyrektor jest od tego, żeby technicznie wszystkiego przypilnować i aby zawodnikom niczego nie brakowało. Jeśli są problemy, to szybko je rozwiązujemy. Wszystko gra jak w szwajcarskim zegarku.
- Czy Małysz jest zatrudniony w PZN?
- Nie pracuje na etacie. Adam ma swoją firmę, z którą mamy zawartą umowę. Nie było potrzeby, żeby zmieniać formę zatrudnienia. Po prostu dostał tego, co chciał.
- Czy w kontaktach międzynarodowych nasz były skoczek narciarski sobie poradzi?
- Swobodnie mówi po niemiecku i komunikatywnie po angielsku. Ten drugi nabył podczas podczas rajdów Dakar. Dlatego w kontaktach międzynarodowych Adam czuje się bardzo swobodnie.