Przepisy są po to, aby ich przestrzegać - z takiego założenia w pełni wychodzą sędziowie FIS podczas Pucharu Świata w skokach narciarskich. Od kilku sezonów nie ma "przeproś" jeśli chodzi o nieregulaminowe kombinezony. Wielu zawodników zostało za to zdyskwalifikowanych i od takich decyzji nie było odwrotu. Jednak nie tylko za to zawodnicy mogą zostać wyrzuceni z rywalizacji.
Nowe obostrzenia. Co ze skokami w Wiśle? Mamy komentarz. Gorąca sytuacja
Eisenbichler przekroczył przepisy. Co z dyskwalifikacją?
Skoczkowie zagrożeni są dyskwalifikacją również wówczas, gdy ruszą z belki przy czerwonym światełku. Ale czy aby na pewno? Szerokim echem odbiło się zachowanie Markusa Eisenbichlera z drugiej serii niedzielnego konkursu w Ruce. Warunki w rundzie finałowej dość mocno się pogorszyły i zawodnicy czekali długie sekundy na zielone światło.
Wielki powrót skoków do TVP! Ważne wieści dla kibiców, znów będą mogli wybrać
Nie inaczej było w przypadku podopiecznego Stefana Horngachera. Ostatecznie Eisenbichler ruszył w dół. Jednak jak zauważyli internauci, oderwał się z belki, gdy było czerwone światło. Wydawało się, że reprezentant Niemiec za swoje przewinienie zostanie ukarany. Tak się jednak nie stało, co też wywołało sporą dyskusję.
Duże szczęście Eisenbichlera. Ważny komentarz po incydencie
W rozmowie z portalem sport.pl Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata zapewnił, że zawodnik miał pozwolenie na start. - Dostał zielone światło. Warunki były jednak zbyt dobre i jury zdecydowało się zatrzymać zielone światło ze względów bezpieczeństwa - wyjawił Pertile.
- Zastępca dyrektora zawodów (Borek Sedlak - przyp. red.) wcisnął przycisk włączający czerwone światło, ale już w momencie, gdy trener dał znak do startu zawodnikowi, a skoczek odepchnął się z belki. Ze względu na to, że na początku miał zielone światło jury zatwierdziło skok - dodał dyrektor. Sytuacja na pewno jest zaskakująca i można się zastanawiać, czy w innym przypadku sędziowie również byliby tak pobłażliwi.