Dla polskich kibiców skoki są niezwykle ważną dyscypliną sportową. Wielką popularność zyskała ona w Polsce na przełomie wieków, gdy pierwsze sukcesy zaczął odnosić Adam Małysz. Po wygranej „Orła z Wisły” w Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2000/2001 rozpoczęła się w Polsce „Małyszomania”, która na stałe wpisała skoki w serca fanów naszego kraju. Teraz piękną kartę w historii tej dyscypliny w Polsce zapisują kolejni zawodnicy: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i inni.
Adam Małysz wspomina swój triumf w Zakopanem. I życzy młodszemu koledze: - Niech Kamil wreszcie pobije mój rekord!
Warto pamiętać, że niezwykle ważną postacią osobą we wspaniałej karierze Adama Małysza był Apoloniusz Tajner. Objął on Polską kadrę w 1999 roku, tuż przed wielką eksplozją talentu skoczka z Wisły. Teraz były trener Małysza jest prezesem Polskiego Związku Narciarskiego i wciąż aktywnie wpływa na to, co dzieje się w polskich skokach. Chętnie wraca on pamięcią do początków sukcesy „Orła z Wisły” zwłaszcza, że były one pełne nie tylko pięknych chwil triumfu, ale również… zabawnych wpadek, związanych z niespodziewanym wzrostem popularności.
Zobacz, jak metamorfozę przeszedł Apoloniusz Tajner! Więcej w galerii poniżej:
Fatalne wieści dla polskich skoczków przed Zakopanem. Wszystko przez tego Norwega
Teraz w wywiadzie dla portalu Onet Apoloniusz Tajner opowiadał m.in. o tym, jak wyglądały początki „Małyszomanii”. Udzieliła się ona nie tylko zwykłym kibicom, ale również politykom. Od tego czasu nawet prezydenci Polski chętnie pojawiali się na zawodach w skokach narciarskich m.in. w Zakopanem. Prezes PZN opowiedział nawet pewną historię sprzed lat, zakończoną niemałą wtopą, a związaną z ówczesnym prezydentem, Aleksandrem Kwaśniewskim.
- Prezydent Andrzej Duda zna się na narciarstwie, sam jest instruktorem. Prezydent Kwaśniewski też bardzo lubił sport. Przypomina mi się od razu historia z Bischofshofen, kiedy Adam zapewnił sobie wygraną w Turnieju Czterech Skoczni. Stałem jeszcze na wieży trenerskiej, gdy zadzwonił mój telefon. Odbieram, mówię: „Halo”, a tu słyszę: „Witam, Kwaśniewski przy telefonie”. „Jaki Kwaśniewski?” – pytam. „No, Aleksander Kwaśniewski”. Zgłupiałem na chwilę, bo znałem jednego, właśnie prezydenta, ale nie przyszło mi do głowy, że do mnie dzwoni, więc jeszcze raz spytałem: „Jaki Aleksander Kwaśniewski?”. „Prezydent” – odpowiedział i w końcu nam pogratulował – zdradził Apoloniusz Tajner.