- Na mój ślub, pierwszego maja, cała kadra dostała wolne. Ale jeszcze dzień wcześniej był trening. A kolejny na drugi dzień po weselu – wspomina pan młody w rozmowie z „Super Expressem”. - Goście dopisali, bo bawili się przez dwie noce do białego rana. Dla mnie wesele z dwiema zarwanymi nocami to zadanie trudniejsze fizycznie niż weekend lotów narciarskich w Planicy (śmiech). Ale to przecież zdarza się raz w życiu.
Dawid i Marta z wdzięcznością wspominają układ taneczny do muzyki zespołu „Queen”, jaki podczas wesela niepodziewanie zaprezentowała grupa 10 młodych uczestników wesela, w tym Kamil Stoch. To był prezent specjalny dla młodej pary.
- Nikt wcześniej nie miał o tym pojęcia. Podziwiam ich, że tak szybko przygotowali taki ciekawy układ. To był duży szał – mówi skoczek z Szaflar.
Dopiero teraz chcą się zastanowić, dokąd wybrać się w podróż. W ubiegłym roku zaręczyli się w Egipcie.
- Żaden kierunek nie jest wykluczony. Tylko raczej nie Zakopane, bo to już byłoby dziwne - zastrzega Dawid, który na co dzień trenuje w podhalańskiej stolicy.
Treningi kadry na razie odbywają się w sali sportowej i w siłowni. Na skoki na igelicie, pod kierunkiem trenera Michala Doleżala, czas przyjdzie niebawem.
- Nie zdążyłem zatęsknić za skakaniem, bo poza treningami pod dachem czas wypełniały mi przygotowania do ślubu i wesela – nie kryje Dawid. - W Zakopanem skocznie nie są gotowe. Jeszcze czasem kurzy śnieg, a ziemia musi się wysuszyć, żebyśmy nie zryli zeskoku. Wybieramy się jednak niebawem poskakać za granicą. A system przygotowań z nowym trenerem pozostaje taki jak ze Stefanem Horngacherem. Zmiany są tylko kosmetyczne.