Kowalczyk w Planicy wróciła na trasy biegowe. W weekend wystartować ma jeszcze na dystansie 10 kilometrów techniką klasyczną, ale to właśnie w sprincie fani liczyli na pierwsze fajerwerki. Sygnały, że Polka wraca do czołówki i w Pjongczang może walczyć o medal igrzysk olimpijskich na trasie 30 kilometrów.
Skończyło się na eliminacjach. Kowalczyk zajęła dopiero 34. miejsce. Trasę 1,4 kilometra przejechała w czasie o niemal 11 sekund gorszym niż Norweżka Harsem (druga była Stina Nilsson, trzecia Anna Dyvik). Okazała się jednak najlepsza wśród Polek. Ewelina Marcisz była bowiem 55., a Sylwia Jaśkowiec 57.
Oznacza to, że Kowalczyk mimo udanego okresu przygotowawczego - była niedawno w Bułgarii - wciąż wydaje się znajdować daleko od czołówki Pucharu Świata. I jej medal w Pjongczang będzie sporą niespodzianką.