Głos więźnie w gardle po tych słowach Kamila Stocha
Kibice polskich skoczków wciąż muszą czekać na przebudzenie liderów biało-czerwonych. Dawid Kubacki i Kamil Stoch przeplatają lepsze próby z gorszymi, a Piotr Żyła dopiero dołączył do kadry po tym, jak nie występował w Lillehammer oraz Ruce. W Wiśle-Malince, na skoczni im. Adama Małysza, Kamilowi Stochowi nie szło jednak przesadnie dobrze. Już podczas kwalifikacji rezultaty uzyskiwane przez niego nie napawały optymizmem, a w konkursie indywidualnym nie awansował do serii finałowej.
33. miejsce Kamila Stocha podczas sobotnich zawodów potwierdziło to, co legendarny polski skoczek przekazywał już po kwalifikacjach. W dalszym ciągu nie może on odnaleźć swojego rytmu i jak sam przekonuje, nie ma obecnie pomysłu, jak rozwiązać ten problem. Z tych słów Kamila Stocha bije ogromna bezsilność.
- Warunki nie miały większego wpływu na mojej skoki. Spóźniam je, w piątek spóźniłem wszystkie trzy. Ten ostatni w kwalifikacjach nawet bardzo. Brakowało mi wysokości, żebym mógł odlecieć dalej. Nie potrafię na ten moment powiedzieć, czemu tak się dzieje. Wciąż szukam odpowiedniego systemu, który da mi swobodę i pewność, że to wszystko dobrze funkcjonuje w moich skokach – mówił Stoch cytowany przez "TVP Sport".
Paweł Wąsek uratował honor Polaków
Z siedmiu Polaków startujących podczas sobotnich zawodów, tylko czterech awansowało do serii finałowej. Najlepszy wynik spośród biało-czerwonych zanotował Paweł Wąsek, który zajął 11. miejsce. Aleksander Zniszczoł był 16, Dawid Kubacki 25, a Jakub Wolny 26. Zawody na skoczni im. Adama Małysza wygrał Daniel Tschofenig. Podium uzupełnili Gregor Deschwanden i Pius Paschke.