Zdaniem legendy problem polskich skoków wykracza poza ten kiepski sezon. – Oczywiście potrzebowałbym więcej szczegółów, by postawić lepszą diagnozę. Oglądam skoki w telewizji, byłem pod skocznią podczas konkursu w Innbsurkcu. Myślę, że polski zespół nie ma teraz dobrego pomysłu na swoje skoki. Jest wiele małych szczegółów, które muszą ze sobą współpracować, a tego nie robią. Nie jestem też pewny, czy koncepcja na buty jest u was dobra. Wiem, że Thomas Thurnbichler to naprawdę dobry trener. Skakałem z nim, wygrywałem MŚ juniorów (w drużynie w 2006 roku), poznałem go jako dziesięciolatka. Ma dużo entuzjazmu. Ale tutaj spotyka się kilka spraw. Przede wszystkim, wasi najlepsi skoczkowie to już dosyć wiekowi zawodnicy. Wiem, że jak byłem młody i miałem wiele sukcesów, to miałem swoją technikę, którą ciało i umysł zapamiętały. Wyjść z tego i kontynuować sukcesy nie jest łatwe – ocenił kłopoty m.in. Dawida Kubackiego i Piotra Żyły.
– Myślę, że dyskusja o polskich skokach nie powinna polegać na rozmowie o Thomasie. To trener z wielkim entuzjazmem, z dużym doświadczeniem. Dyskusja powinna polegać na tym, jaka jest infrastruktura, co Polska w tym temacie zrobiła. Jakie macie lokalizacje i tak dalej – dodał.
Schlierenzauer oczywiście ściska kciuki za rodaków. I to właśnie Austriacy powinni najbardziej czekać na walkę o medale MŚ, bowiem... to oni mogą rozstrzygnąć ją między sobą. Od dawna zachwyca Daniel Tschofenig (trzeci w sobotnich kwalifikacjach), lider Pucharu Świata, któremu po piętach depcze Jan Hoerl. Cały czas poziom trzyma Stefan Kraft. Obaj wskoczyli w sobotnich eliminacjach do pierwszej dziesiątki. W sobotni wieczór wszystkich pogodził, budujący wielką formę, Johann Andre Forfang, ale w tym sezonie to Austriacy stali się punktem odniesienia dla całej stawki.
– Austriacy zrobili dosyć dobrą pracę, umiejscawiając odpowiednich trenerów w różnych drużynach w kraju. Technika jest teraz na najwyższym poziomie, dostosowana do reguł. Sprzęt również. Wszystko razem świetnie się zgrywa. Przede wszystkim mamy teraz świetnych sportowców. Widzę, że oni mają radość ze skakania, widzę, że też szczęście im sprzyja – tłumaczy Schlierenzauer. – Technika twojego skakania musi pasować do sprzętu. A każdy ma inną technikę. W każdym kawałku tego skoku musisz odnaleźć to co najlepsze. Jeśli twoje "narzędzia" nie są nakierowane pod twoją technikę, to skok nie jest łatwy. W Austrii wszystko działa, dlatego myślę, że jesteśmy krok przed resztą. I mamy naprawdę dobrych trenerów i dobre zaplecze – opisał Schlierenzauer.
"Schlieri" do Norwegii się nie wybiera, ale za kilka tygodni zobaczymy go w Polsce. Już 5 kwietnia na Wielkiej Krokwi w Zakopanem specjalny konkurs "Red Bull Skoki w punkt". Będzie jednym z kapitanów drużyny skoczków, którzy będą rywalizować o... jak najszybsze osiągnięcia 1000 metrów (sumując długość wszystkich skoków). – Wrócić do Zakopanego i zobaczyć to miejsce, tych ludzi, to będzie świetne. To była jedna z moich ulubionych skoczni w trakcie kariery. Czekam na to wydarzenie. A Zakopane kocham, bo byłem często na podium, zawsze czułem energię tej skoczni, również kibiców. Czułem się w Zakopanem kochany i szanowany – zakończył Schlierenzauer.