Wyjątkowość tegorocznego konkursu w Niemczech polega na tym, że do klasyfikacji całego cyklu wliczanie są także punkty z kwalifikacji. Skoczkowie polujący na zwycięstwo nie mogą zatem pozwolić sobie nawet na chwilę słabości. Jeśli bowiem okażą ją w eliminacjach, to mogą przekreślić swoje szanse na całościowy triumf. Kibice spodziewają się zatem wielkich emocji od samego początku - nie ma tutaj miejsca na żadne kalkulacje.
Polecany artykuł:
Zanim jednak zmagania w Titisee-Neustadt wystartowały na dobre, organizatorzy zanotowali falstart. Na terenie skoczni zgasło bowiem światło i przez pewien czas arena zmagań skoczków narciarskich tonęła w mroku. Osoby odpowiedzialne za całe zawody uporały się jednak z awarią, przez co piątkowe skakanie nie stało długo pod znakiem zapytania.
Cała sytuacja z pewnością jest nie w smak selekcjonerowi reprezentacji Niemiec, Stefanowi Horngacherowi. Jego obecny pracodawca, zazwyczaj słynący z solidności, tym razem kompletnie się nie popisał. W Polsce taka sytuacja Austriakowi na pewno by nie groziła.