Trudno, by reklamodawcy nie lgnęli do jednej z największych gwiazd polskiego sportu. W badaniach Instytutu ARC Rynek i Opinia Stoch znalazł się w trójce najbardziej znanych polskich sportowców (trzecie miejsce za triumfatorem Adamem Małyszem i drugim Robertem Lewandowskim). A w rankingu sportowców cieszących się największą sympatią nawet wyprzedził "Lewego" i nie dał rady jedynie Orłu z Wisły. Nikogo więc nie dziwi, że ma prawo się wysoko cenić.
- Wartość reklamowa Kamila ostatnio zdecydowanie wzrosła. Gdyby chciał się z nim związać poważny kontrahent, to w zależności od długości kontraktu i sposobu wykorzystania wizerunku musiałby się liczyć z wydatkiem od 500 tys. do 1 mln zł - mówi "SE" Sławomir Rykowski z zajmującej się marketingiem sportowym firmy Niko Sport Media. - To dobra inwestycja. Atlasowi, obecnemu głównemu sponsorowi Stocha, z pewnością już wielokrotnie zwróciła się wyłożona kwota.
Według szacunków "Super Expressu" kontrakt z Atlasem przyniósł skoczkowi 800 tys. zł. To numer jeden na liście jego zarobków sponsorskich. Stoch ma też korzyści finansowe z faktu, iż kadrę wspiera Lotos. A i główny sponsor reprezentacji nie narzeka.
- Każda złotówka wydana przez nas na wspieranie skoczków wróciła powielona 42-krotnie - zdradza Witold Pasek, dyrektor Lotosu ds. marketingu.
Państwo Stochowie nie poprzestają na sponsorach Kamila i dochodach ze skakania. Stworzyli markę Kamiland z odzieżą sportową.
- Aktywnie biorę udział w powstawaniu każdego z produktów. Rysuję (nie chcielibyście tego widzieć), dobieram kolory (słuchając tych, co czują trendy), mierzę, zmieniam, komentuję, podziwiam, zatwierdzam - informuje Stoch, przedstawiając firmę.
Na popularność wśród kolejnych firm chcących skorzystać z jego wizerunku Kamil nie powinien w najbliższym czasie narzekać.