- Pamiętam konferencję prasową po sprincie w Rogli, w grudniu 2009 roku. Siedziałyśmy za stołem odpytywane przez dziennikarzy i w pewnym momencie Bjorgen zaczęła opowiadać o tym, że jest bardzo szczęśliwa, bo otrzymała zezwolenia na stosowanie leków na astmę. Dalej było już tylko konkretniej: o ile powiększają jej pojemność życiową płuc, a przez to wydolność. Siedziałam obok i szczęka opadała mi na podłogę. W chwili, gdy o zwycięstwie decydują ułamki sekund. Niewiarygodne - napisała Kowalczyk w felietonie na sport.pl
Justyna Kowalczyk: Będę biegać nie więcej niż trzy lata
Polka przyznała jednak także, że choć na froncie prywatnym jej stosunki z Norweżką są raczej chłodne, to sportowo obie mocno się doceniają. - Nie ma między nami przyjaźni. Nie ma też wielkiej sympatii. Jest obojętność. A zawodowo szacunek. Tak. Zawodowy szacunek. Nie wiem, jaką byłabym zawodniczką, gdybym na swojej trasie nie napotkała Marit. Pewnie wygrałabym kilkanaście biegów więcej. To bez znaczenia. Na pewno nie przekroczyłabym tyle razy własnych granic - czytamy w felietonie.
Kolejna odsłona walki Justyna Kowalczyk - Marit Bjorgen już 29 listopada. Wtedy to nastąpi inauguracja Pucharu Świata w Kuusamo. Finał sezonu zaplanowano na marzec przyszłego roku w Oslo. Choć do finiszu jeszcze daleko, to już teraz można sobie wyobrazić jak świetnie smakowałoby zwycięstwo naszej zawodniczki na ziemi głównej rywalki.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail