Tekieli był uczestnikiem programu Polski Himalaizm Zimowy (2010-2015) i w ramach projektu brał udział w wyprawach na Makalu oraz Broad Peak Middle. W 2016 roku uczestniczył z Pawłem Karczmarczykiem w akcji ratunkowej na Shivling w indyjskich Himalajach (6543 m). W Tatrach przeszedł około 300 dróg wspinaczkowych, wiele samotnie, pokonując najważniejsze ściany polskich i słowackich szczytów. Wspinał się także w Alpach (słynna „trylogia alpejska” północnych ścian: Eiger, Matternhorn, Grandes Jorases), na Alasce, na Kaukazie, w Norwegii.
Tragiczna śmierć Kacpra Tekielego, męża Justyna Kowalczyk-Tekieli
Do Szwajcarii pojechali na początku maja, we troje, razem ze swoim niespełna dwuletnim synkiem Hugo. Mieszkali – jak często podczas wspólnych wypraw – w kamperze. Tekieli brał udział w ambitnym wyzwaniu zdobycia 82 czterotysięczników. Justyna jeździła na nartach, jeździła na rowerze, chodziła po górach. Na te wycieczki, w specjalnym nosidle, zabierała synka. Urodzony we wrześniu 2021 roku Hugo od pierwszych tygodni towarzyszył rodzicom w ich aktywnościach. Ale czy mogło być inaczej, skoro jego mama jest biegaczką narciarską, a tata alpinistą? - Mamy takie marzenie, żeby młody człowiek po prostu uwielbiał kulturą fizyczną, chciał się ruszać i czuł w tym przyjemność. Jeśli okaże się, że ma do czegoś predyspozycje i to połączy z pasją, będziemy go wspierać – powiedziała kiedyś w rozmowie z DDTVN Kowalczyk. Rozstawali się rzadko, bo po prostu lubili ze sobą być, spędzać razem czas – jak to młode małżeństwo. Dużo też podróżowali, zwłaszcza tam, gdzie czekały górskie wyzwania – Dolomity, Skandynawia, Hiszpania, Czechy. Choć nie opowiadali o tym w mediach, to każdy, kto śledził ich profile na Instagramie, widział, że ciągle są razem – zakochani, pełni pasji, szczęśliwi.
Justyna Kowalczyk podróżuje po świecie ze swoim synkiem
Ale 18 maja wszystko zmienił. Tego dnia przyszła wiadomość, że Tekieli zginął w Alpach Szwajcarskich w rejonie Jungfrau, gdzie zdobywał kolejne czterotysięczniki. Ktoś napisał, że zginął robiąc to, co kochał. Dla Kowalczyk to jednak żadna pociecha. Bo jej mąż zginął, zostawiając tych, których kochał – ją i ich maleńkiego synka. „Był najcudowniejszy. Był najpiękniejszą osobą na świecie” – napisała na Instagramie, żegnając ukochanego męża. Teraz, ale już tylko z synkiem, mistrzyni olimpijska kontynuuje aktywny tryb życia. W piątek zamieściła w mediach społecznościowych chwytający za serce wpis. "W ostatnich dniach po niemieckich i austriackich kampingach grasował dziwny duet. Przeszczęśliwy, bardzo ruchliwy Chłopczyk i jego samotna, uśmiechająca się przez łzy mama❤️🩹🥲" - napisała Kowalczyk.