Kamil Stoch na Letalnicy spisywał się w kratkę. W piątek, podczas pierwszego indywidualnego konkursu, zajął piąte miejsce i w zasadzie jasnym było, że stracił szansę na wyprzedzenie Stefana Krafta w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Zdołałby to zrobić tylko w przypadku niedzielnego zwycięstwa i potknięcia Austriaka - ten musiał zająć siedemnaste lub niższe miejsce. Cudu nie było i najlepszemu polskiemu skoczkowi pozostała druga pozycja. W sobotę podczas konkursu drużynowego Stoch ustanowił nowy rekord Polski, skacząc 251,5 metra.
Po ostatnich zawodach w sezonie 2016/17 nasz dwukrotny złoty medalista z igrzysk olimpijskich w Soczi nie był jednak załamany. Według niego wyniki, które osiągnął w niedzielnym konkursie oraz przez wszystkie inne zmotywują go do ciężkiej pracy. - Sezon był wspaniały, choć w sumie nierówny. Początek nie był jakiś bardzo dobry, ale później z każdym kolejnym konkursem skakałem lepiej. Fantastycznie poukładał się Turniej czterech Skoczni, podobnie jak zawody w Polsce. Podczas wyjazdu do Azji i w zawodach indywidualnych w Lahti było trochę słabiej, ale już w drużynie – super. Szkoda mi niedzielnego konkursu w Planicy, ale piąte miejsce jest właściwie dobre. Da mi motywację do pracy przed kolejnym sezonem - wyjaśnił Kamil Stoch w rozmowie z portalem eurosport.onet.pl.
Na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej PŚ znalazł się Maciej Kot. Tuż za pierwszą dziesiątką, na jedenastej lokacie, uplasował się Piotr Żyła. Dawid Kubacki sezon zakończył na dziewiętnastej pozycji. Jan Ziobro i Stefan Hula zajęli miejsca w czwartej dziesiątce, a Aleksander Zniszczoł i Klemens Murańka - w siódmej. Biało-czerwoni triumfowali za to w Pucharze Narodów.