Na skoczni w Wiśle Malince, gdzie w dniach 21-22 listopada mają się odbyć inauguracyjne zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich, ruszyła produkcja śniegu - poinformował dyr. obiektu Andrzej Wąsowicz. W pierwszym dniu odbędzie się konkurs drużynowy, a dzień później indywidualny. Ekipy przyjadą do Polski w czwartek, a w piątek odbędą się treningi i kwalifikacje. - W piątek próbnie uruchomiliśmy pierwsze urządzenie do produkcji śniegu. Dzień później przyjechała specjalistyczna ekipa do jej obsługi i w niedzielę maszyna zaczęła pracować. Druga ma dotrzeć dziś i mam nadzieję, że od wtorku będziemy używać dwóch maszyn - powiedział w poniedziałek PAP szef skoczni im Adama Małysza.
Przypomniał, że aby zawody mogły być przeprowadzone potrzeba dwóch tys. metrów sześciennych śniegu, tak aby cała skocznia była przykryta 30-centymetrową warstwą "białego puchu". - Przy normalnych warunkach, chłodnych nocach, mój grafik przewiduje iż 16 listopada powinniśmy zakończyć produkcję - dodał Wąsowicz. Przygotowane są specjalne płachty. Jeśli zacznie padać deszcz, to wyprodukowany śnieg będzie nim przykrywany. Są też przygotowane trzy „klasyczne” armatki śnieżne. Jeśli w nocy będzie temperatura poniżej zera, to będą one też uruchamiane.
Kamil Stoch miał niezwykłego przodka! STRZELALI do niego, szmuglował przez granicę
Pod koniec sierpnia w Wiśle rozegrano zawody Letniej Grand Prix. Przed nimi wypracowano schematy zachowania zawodników, kibiców i obsługi mające chronić wszystkich przed zarażeniem koronawirusem. Wykonano też z pleksi specjalne przedłużenie ogrodzenia z jednej strony zeskoku, tak aby kibice nie mieli żadnego kontaktu ze schodzącymi do szatni zawodnikami. Podobnie jak latem, na Puchar Świata organizatorzy nie postawią tymczasowej trybuny dla fanów. - Nic nie demontowaliśmy od tego czasu. Będziemy przeprowadzać Puchar Świata tak samo jak Letnią Grand Prix i później Letni Puchar Kontynentalny. Jesteśmy do tego przygotowani – powiedział Wąsowicz, który nie wierzy w scenariusz, iż ze względu na pandemię zawody zostaną odwołane.
- Jedyne zagrożenie jest takie, że w ogóle nie będzie kibiców. To też bierzemy pod uwagę. Dlatego prośba do fanów skoków narciarskich o cierpliwość. Odbieram ja i moi współpracownicy bardzo dużo telefonów z pytaniem, kiedy rozstrzygnie się sprawa biletów. Co prawda, teoretycznie według obecnych przepisów możemy zapełnić trybuny w 25 proc., jednak nadal się z tym wstrzymujemy i obserwuje rozwój sytuacji - podkreślił.
Jego zdaniem, w przeciwieństwie do sierpnia do Wisły na PŚ przyjadą wszyscy najlepsi zawodnicy, zaś ewentualne absencje będą wynikać tylko z kontuzji poszczególnych skoczków, a nie ze strachu przed zakażaniem.