Amatorskie uprawianie narciarstwa cieszy się w Polsce ogromną popularnością. Co roku na stokach przewijają się tysiące narciarzy. Dlatego decyzja o zamknięciu ośrodków z powodu pandemii koronawirusa wywołało wielkie oburzenie w dużej części społeczeństwa. A oliwy do ognia dolały informacje opublikowane przez portal TVN24. Dziennikarze przekazali bowiem, że w miejscowości Suche pod Poroninem na szusowaniu zostali przyłapani synowie Jadwigi Emilewicz. Stok był przeznaczonym dla zawodników szkółki narciarskiej w Zakopanem
Granerud ZNÓW to zrobił! Co za BEZCZELNOŚĆ, nie miał żadnego respektu dla legendy
Dziennikarze TVN24 ustalili jednocześnie, że synowie polityk nie mieli tego dnia aktywnych licencji sportowych wymaganych do uprawiania sportu po wprowadzeniu przez rząd obostrzeń. Licencja PZN nadawana jest drogą elektroniczną przez specjalny system. Synowie Emilewicz mieli znaleźć się na niej dopiero 7 stycznia, czyli dwa dni po opisanych wydarzeniach. Ustalono również, że na liście osób, które mogą korzystać ze stoku wynajmowanego przez szkółkę znalazło się nazwisko Emilewicz. Zostało jednak ono dopisane ręcznie.
Polacy mogli STRACIĆ Doleżala! Wszystko wyszło na jaw, to byłaby prawdziwa KATASTROFA
Była wicepremier w związku z ujawnionymi informacjami przez portal TVN24 opublikowała obszerny wpis w mediach społecznościowych. Wynika z niego, że Iwo, Ignacy i Benek trenują narciarstwo. - Synowie od 6 roku życia są członkami klubów narciarskich i uczestniczą w zgrupowaniach i zawodach. Najstarszy syn od 2011 był członkiem krakowskiego Klubu Narciarskiego Slalom, później klubu Yeti. W klubie tym od 2014 jeździł także drugi syn. Co roku przygotowania do zawodów oraz treningi z krakowskimi klubami odbywały się od ostatnich weekendów listopada do marca. Dzieci wyjeżdżały wcześnie rano w soboty i wracały po zamknięciu stoków. Trenowały w Suchem, na Rusińskim Wierchu, w Czarnej Górze czy Jurgowie - czytamy w obszernym wpisie Emilewicz, który w całości można przeczytać poniżej.