- Od "Super Expressu" dowiaduję się, że zostało to podane do wiadomości publicznej - mówi znakomity żeglarz, przebywający obecnie we Włoszech. - Ja już od grudnia wiedziałem, tylko że władze Ery nie zaakceptowały moich planów na przyszłe lata, bo mają inną strategię sponsoringową. Cóż, wdzięczny jestem Erze za trzy lata bardzo owocnej współpracy. Teraz przede mną nowe wyzwanie marketingowe, muszę znaleźć innego sponsora.
- Pana sponsorem był także Mercedes. Też wymówił kontrakt i przesiada się pan do daewoo tico?
- Broń Boże! W mercedesie jestem zakochany. A ponadto moje kontrakty sponsorskie z Omegą, Dinner's Clubem, Organiką i Daimlerem Mercedes nadal są ważne lub zostały przedłużone. Umowa z Daimlerem przewiduje gotówkę i użyczenie mi mercedesa.
- Ile są warte te wszystkie umowy?
- Razem ponad czterysta tysięcy złotych rocznie.
- Wycofanie się Ery chyba stwarza panu duży kłopot...
- Czasy są bardzo trudne, stąd częściej informacje o sponsorach, których tracą nawet medaliści olimpijscy. Ja też wiele razy słyszę teraz słowo "nie". Wprawdzie mógłbym przez dwa-trzy lata sam sobie finansować żeglarskie plany, bo pozwala mi na to sytuacja materialna, ale szukam finansowania innych firm. Nie tracę wiary. Może w opuszczone przez Erę miejsce wejdzie nawet więcej niż jedna duża firma. Może wystarczy pieniędzy nawet na kilka projektów.
- Jakich? Nadal klasa Star, powrót do Finna czy może Puchar Ameryki?
- Ogłoszę to na początku marca. Puchar Ameryki oddala się, bo sprawa regulaminu regat tkwi nadal w sądzie w Nowym Jorku.