Włochy, Czechy, Białoruś, Niemcy i kilka innych europejskich krajów poinformowało, że wśród swoich obywateli są osoby zarażone koronawirusem. Epidemia zatacza coraz większe kręgi, a to z kolei rodzi coraz większa panikę wśród ludzi. Nie ma się czemu dziwić, bo z powodu choroby wywoływanej tym wirusem zmarło już kilka tysięcy zarażonych.
Epidemia nie ominęła również Norwegii. Dotychczas potwierdzono 19 przypadków zarażenia. I właśnie te dane sprawiły, że najtrudniejszy cykl w kalendarzu Pucharu Świata, a więc Raw Air, stanął pod znakiem zapytania. Norweskie media od początku informowały, że możliwość odwołania całej imprezy jest bardzo niewielka, ale kibice nie mieli jasnego sygnału w tej sprawie.
W końcu głos zabrali organizatorzy imprezy. Jak czytamy w komunikacie opublikowanym na oficjalnej stronie cyklu, turniej nie jest zagrożony. - Norweska Federacja Narciarska cały czas monitoruje rozwój koronawirusa. Opieramy się na bieżących informacjach, ocenach ryzyka i zaleceniach norweskich organów do spraw zdrowia publicznego. Jesteśmy również w kontakcie z lokalnymi władzami. Na ten moment wszystkie zaplanowane imprezy sportowe odbędą się zgodnie z planem - powiedział Ole Roensen, główny lekarz Norweskiej Federacji Narciarskiej cytowany przez oficjalną stronę internetową Raw Air.
To dobra wiadomość i dla kibiców i dla skoczków. Wszystko wskazuje na to, że przed nami tydzień wielkich emocji związanych z Raw Air. Cykl tradycyjnie rozpocznie się w Oslo, a kilka dni później zakończy na mamucie w Vikersund. Raw Air to najbardziej opłacalny turniej. Zwycięzca może zgarnąć aż 60 tysięcy euro.