Zmagania sportowe jak zawsze niosą ze sobą ogromne emocje. Nie inaczej było i w przypadku polskich skoczków, którzy walczyli na skoczniach całej Europy. Najlepsze momenty bez wątpienia były dwa. Najpierw Kamil Stoch wygrał Turniej Czterech Skoczni na przełomie grudnia i stycznia, później zaś - pod koniec lutego - w mistrzostwach świata na skoczni normalnej w Oberstdorfie zatriumfował Piotr Żyła. Te sytuacje bez wątpienia należy wyróżnić in plus rozprawiając o postawie polskich skoczków w minionym sezonie.
Adam Małysz popadł w... KOMPLEKSY!
Wszystko zakończyło się natomiast w ostatni weekend marca w Planicy. Na Słowenii doszło do dramatycznego upadku z udziałem Daniela Andre Tandego - Norweg w powietrzu stracił panowie nad sobą i z łoskotem uderzył o ziemię. - Gdy tylko zobaczyłem, co po wyjściu z progu zaczyna dziać się z Norwegiem, to natychmiast obróciłem się. Nie jestem w stanie do końca patrzeć na takie upadki. Sam jako skoczek też przeżyłem bardzo poważne upadki i wiem, jak to boli. Zdaję sobie także sprawę, jak taka sytuacja może wpłynąć na skoczka. Wierzę jednak, że Daniel szybko wróci do zdrowia i będzie mógł dalej skakać - wyznał trener Polski, Michal Doleżal, w rozmowie z serwisem "Sportowe Fakty".
Choć wszystko wyglądało fatalnie, to na całe szczęście skończyło się nie najgorzej. Wkrótce po upadku Daniel Andre Tande zstał wypisany z oddziału intensywnej terapii. Nie oznacza to jednak oczywiście, że wszystko już rozeszło się po kościach i nie pozostało żadne przykre wspomnienie tego wydarzenia. Norweg rozpoczął spokojny proces powrotu do zdrowia i choć z każdym dniem jest coraz lepiej, to do ideału jeszcze daleko. Wszystko wskazuje jednak na to, że od nowego sezonu ponownie ujrzymy go na skoczniach.