Przed rozpoczęciem 70. edycji Turnieju Czterech Skoczni wierzono, że niemiecko-austriacka impreza może być przełomowa dla reprezentantów Polski, którzy skakali po prostu słabo. Niestety z nadziei nic nie pozostało, bo już w Oberstdorfie widać było, że nic się nie poprawi pod względem dyspozycji biało-czerwonych i na lepsze skoki będzie trzeba poczekać.
Michal Doleżal będzie drżał o posadę? Apoloniusz Tajner stawia sprawę jasno, ważna deklaracja
Michal Doleżal uciął spekulacje. Jasna deklaracja trenera
Istniało nawet zagrożenie, że Polacy zostaną wycofani z dalszej części konkursu. Tak się jednak nie stało. Jedynym wyjątkiem jest Kamil Stoch, który po fatalnym występie w kwalifikacjach w Innsbrucku, wrócił do domu i w najbliższym czasie nie zobaczymy go podczas rywalizacji. W środę natomiast można było zaobserwować nieznaczną poprawę u biało-czerwonych.
Janne Ahonen dla "SE". Zaskoczony formą Kamila Stocha, zdradził szczegóły powrotu
Trzech naszych reprezentantów zdobyło punkty w Bischofshofen. Powiew optymizmu dały przede wszystkim skoki Dawida Kubackiego. - Był to dla niego udany dzień. Miejmy nadzieję, że tak będzie dalej i Dawid na dobre się przełamie. Na progu wszystko już wyglądało dobrze - powiedział po konkursie Michal Doleżal.
Wiadomo jaka przyszłość czeka polskich skoczków. Doleżal wyjaśnił
Pewne niedociągnięcia można było zauważyć natomiast u Piotra Żyły, który nie był zadowolony po swoich skokach. - Na pewno liczył, że dzisiaj zajmie lepsze lokaty. Już w Innsbrucku widać było u niego brak aktywności w pozycji dojazdowej. To samo mogliśmy zaobserwować dzisiaj - przyznał szkoleniowiec polskiej kadry.
Doleżal zdradził również, jakie plany ma na najbliższą przyszłość, a więc weekendowe zawody w Bischofshofen. - Zostajemy w takim składzie do niedzieli. Taki mamy plan i będziemy walczyć - wyjawił czeski trener, czym uciął wszystkie dywagacje dotyczące tego, czy Polacy przed zawodami w Zakopanem odpuszczą zawody i skupią się na treningach.