- Na górze przed drugim skokiem to wszystko było trochę podejrzane. Kamil był już na belce i nagle jury go zdejmuje i obniża rozbieg. Nie rozumiem, czemu tego nie zrobili, zanim usiadł na belce. Przecież wiatr zmienił się na trochę lepszy już wcześniej i nie trzeba było podejmować tej decyzji w ostatniej chwili - powiedział Horngacher, który poirytowany był już podczas konkursu. Gdy zobaczył czerwone światło dla Stocha, wściekł się, machnął chorągiewką i długo rozpamiętywał coś pod nosem.
Nic dziwnego. Polak sporo stracił do Daniela Andre Tandego. - Na mamucich obiektach 17,8 punktu to nie jest jednak przepaść. Walczymy dalej, a jeśli będziemy mieć szczęście, może pójdziemy do przodu - stwierdził. I wyjaśnił od razu, co znaczy "szczęście". - Freitag oraz Tande mieli od Kamila lepszy wiatr. Może w sobotę to nam będzie sprzyjało szczęście?
W sobotę w Oberstdorfie odbędą się kolejne dwie serie konkursowe. W niedzielę natomiast skoczkowie rywalizować będą w drużynach.