Początkowo impreza w Planicy miała się odbyć w marcu. Wówczas jednak na przeszkodzie stanął wybuch pandemii koronawirusa, przez który trzeba było zakończyć sezon 2019/2020 już w trakcie trwania norweskiego cyklu Raw Air. Stąd teraz fani będą mogli emocjonować się mistrzostwami świata w lotach już w grudniu. A ta pora roku wiąże się naturalnie z innymi warunkami pogodowymi niż zazwyczaj i organizatorzy przekonują się o tym dosyć boleśnie.
Kubacki miał poważne PROBLEMY. Tajner wyjawił WSZYSTKO, nie miał dla niego LITOŚCI
Na ogół strach dotyczy tego, że nie pojawi się wystarczająco dużo śniegu. Tak też było w Planicy, wobec czego organizatorzy zdecydowali się wykorzystać puch zgromadzonych w okolicznych halach, a ponadto użyć armatek śnieżnych. Prognozy nie zakładały bowiem zbyt hojnych opadów naturalnego śniegu. Rzeczywistość pogodowa po raz kolejny w historii zadrwiła jednak ze wszystkich planów i wyliczeń. Na Słowenii panuje prawdziwy śnieżny armagedon!
Śniegu nasypało tak dużo, że we wtorek skocznia nie mogła być testowana przez przedskoczków. Słoweńcy robią co w ich mocy, aby zapanować nad sytuacją. Czasu pozostaje niewiele - 11 i 12 grudnia w planach są bowiem zawody indywidualne, natomiast 13 grudnia reprezentanci poszczególnych krajów będą walczyli drużynowo.