Adam Małysz

i

Autor: EastNews Adam Małysz

MŚ w Seefeld: Obwieścili go winnym klęski Polaków. Adam Małysz stanął w jego obronie

2019-02-25 15:39

Mistrzostwa świata w Seefeld na razie są dla Polaków nieudane. Po dobrych ostatnich tygodniach w wykonaniu naszych skoczków można było się spodziewać, że w Innsbrucku zdobędą pierwsze medale, a kolejne dołożą tydzień później w Seefeld. Okazuje się, że zawody na skoczni normalnej będą ostatnią okazją, aby wywalczyć jakikolwiek krążek. Biało-czerwoni sporej porażki doznali także w konkursie drużynowym. Kibice bardzo szybko znaleźli winnego takiej sytuacji.

Przygotowania w tym sezonie były podporządkowane jednej imprezie, mistrzostwom świata w narciarstwie klasycznym. Dlatego eksperci nie przejmowali się gorszymi występami Polaków na początku rywalizacji w Pucharze Świata. Wydawało się, że forma przychodzi w najlepszym możliwym momencie. Ostatnie tygodnie były prawdziwym popisem podopiecznych Stefana Horngachera.

Ciężko było znaleźć konkurs, w którym jeden z Polaków nie stał na podium. Niestety nie przełożyło się to na dyspozycję podczas mistrzostw świata. W Innsbrucku biało-czerwoni zaprzepaścili dwie szanse na medale. W konkursie indywidualnym najwyżej sklasyfikowany był Kamil Stoch, ale skoczek z Zębu zajął "dopiero" piąte miejsce.

Dyspozycja pozostałych reprezentantów Polski nie napawała optymizmem przed niedzielnym konkursem drużynowym, w którym biało-czerwoni mieli być faworytami. Horngacher w ostatniej chwili zdecydował, że zamiast Jakuba Wolnego, który zaprezentował się w sobotę bardzo słabo, w rywalizacji zespołowej udział weźmie Stefan Hula. 32-latek w opinii wielu skakał jednak słabo.

W pierwszej serii osiągnął zaledwie 113,5 metra. W rundzie finałowej nie było lepiej. Hula wylądował trzy metry dalej. Koledzy z reprezentacji nie zdołali nadrobić strat i Polacy zajęli ostatecznie czwarte miejsce, co było dużym rozczarowaniem. Krytyka, jaka spadła na doświadczonego skoczka była ogromna. Sam Hula przyznawał, że zdaje sobie sprawę ze swojej gorszej dyspozycji.

Zupełnie inne spojrzenie na całą sytuację ma Adam Małysz, który broni zawodnika. - Brak medalu absolutnie nie jest jego winą. Oddał dwa normalne skoki. Może nie były dobre, takie jak rok temu na igrzyskach, ale na ten moment, biorąc pod uwagę jego dyspozycję, były w porządku. Nie można zrzucać winy na niego. Dał z siebie tyle, ile mógł - powiedział Małysz w rozmowie z portalem sportowefakty.wp.pl.

Najnowsze