Reprezentacja Polski w skokach narciarskich w niedzielę broniła tytułu mistrzów świata, który wywalczyła w fińskim Laht dwa lata temu. Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Stefan Hula zawiedli jednak oczekiwania kibiców. W zawodach na skoczni Bergisel w Innsbrucku nasi skoczkowie wywalczyli czwarte miejsce, plasując się za Niemcami, Austriakami i Japończykami. Tym samym Polacy po konkursach indywidualnym i drużynowym na dużej skoczni nie mają jeszcze żadnego medalu mistrzostw świata w skokach narciarskich 2019. - To nie było dobre skakanie. Nie wiem w tym momencie, dlaczego mieliśmy problemy na tym obiekcie, bo zwykle wszyscy moi zawodnicy bardzo go lubią. Może oczekiwali za dużo? - mówił po niedzielnych zawodach dziennikarzom selekcjoner Stefan Horngacher.
Teraz stawka przeniesie się na obiekt normalny w Seefeld. Już we wtorek biało-czerwoni wezmą udział w treningach na tej skoczni. Konkurs zaplanowano na piątek i zapewne biało-czerwoni zrobią wszystko, by zdobyć medale. Tym razem przyjdzie im jednak rywalizować na nieznanym obiekcie, o czym mówił Horngacher. - Musimy się przespać, spróbować o tym zapomnieć i skupić się na kolejnym konkursie. Cała drużyna potrzebuje regeneracji, a potem przystąpimy do treningów, bo nigdy na tym obiekcie nie skakaliśmy - podkreślił.
Jednocześnie Austiak zdradził przepis na sukces. Wygląda on na zaskakująco prosty, ale po ostatnim weekendzie jego podopiecznym może być i tak ciężko wdrożyć go w życie. - Po takim wyniku oczywiste jest, że wszyscy są rozbici. Najważniejsze to podnieść głowy i skupić się na kolejnym celu. Nie możemy dać się przygnębieniu, bo stracimy szansę na sukces w Seefeld - stwierdził Stefan Horngacher.
Polecany artykuł: