Czołowi skoczkowie świata zgromadzili się już w Wiśle, gdzie od piątku do niedzieli odbędą się przeniesione zawody Letniego Grand Prix. Pierwotnie miały zostać rozegrane w sierpniu, ale problemy ze skocznią im. Adama Małysza zmusiły organizatorów do zmian. W związku z nimi opóźnił się też oficjalny powrót Kamila Stocha na skocznię. Trzykrotny mistrz olimpijski po raz ostatni wystąpił przed kibicami pod koniec marca w Planicy, a od tamtej pory skupił się na spokojnych treningach pod okiem nowego, zindywidualizowanego sztabu. 37-latek odłączył się od kadry prowadzonej przez Thomasa Thurnbichlera i pod okiem Michala Doleżala oraz Łukasza Kruczka walczy o powrót do najwyższej formy po nieudanym sezonie. A pomimo wielu sukcesów na koncie nie składa broni i jego aspiracje wciąż są wysokie!
Kamil Stoch stanowczo o końcu kariery. Aż robi się ciepło na sercu
Więcej o planach na najbliższą przyszłość Stoch opowiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" przed piątkowym prologiem w Wiśle. - Na pewno jest to ostatni etap mojej kariery i nie zakładam, że będzie długi. Jestem też trochę zmęczony tym wszystkim. Skaczę bardzo długo, miałem wielkie wzloty, ale i bolesne upadki. Chciałbym po prostu, żeby ten ostatni etap był taki, że jadę na skocznię z uśmiechem i skaczę z radością, a później cieszę się tym, co zrobiłem. Takie mam marzenie - przyznał jeden z najlepszych skoczków w historii. Jego celem jest udany występ na najbliższych igrzyskach olimpijskich w 2026 roku!
- Bardzo chciałbym dotrwać do igrzysk. Albo inaczej, chciałbym bardzo wystartować w igrzyskach i powalczyć tam o medale. Tylko nie wiem, co się wydarzy. Ostatnie lata mnie doświadczyły i wiem, że nie można zakładać nic z góry ani nakładać dodatkowej presji. Tak też sobie postanowiliśmy z trenerem, że nie nakładamy żadnej presji. Popracujemy rok, zobaczymy, co się uda osiągnąć i zdecydujemy, co dalej. Takie podejście jest zdrowe, tak uważam - wyjaśnił Stoch, a jego kibice z pewnością liczą na to, że najbliższy sezon utwierdzi go w tym, co robi.