Historia Andrzeja Stękały mogłaby stanowić scenariusz dobrego filmu. Zakopianin przeżywa wspaniałe chwile w karierze, ale niewiele brakowało, aby kilka lat temu zrezygnował ze skakania. Jego sytuacja była bardzo zła i obowiązki zawodnika musiał łączyć z pracą. Pomocną dłoń wyciągnięto do niego w karczmie "Chata Zbójnicka", gdzie Stękała pracował od września 2017 roku. - Przyszedł kiedyś do nas odwiedzić kolegę, który tutaj pracował i akurat szukaliśmy pracownika. Znajomy powiedział mu, że mamy wakat i tak to się zaczęło - opowiada właścicielka restauracji, Halina Zapotoczna. Podkreśla jednocześnie, że ani myśli zwolnić Stękały. - Andrzej nadal u nas pracuje! Nie zwolniłam go przecież. Teraz po prostu ma urlop - śmieje się.
Andrzej Stękała PRZESZCZĘŚLIWY po pierwszym podium. OGROMNA radość, specjalna wiadomość
Skoczek pracę w karczmie zaczynał na zmywaku, ale bardzo szybko został kelnerem. A zadecydował o tym przypadek. - Zabrakło człowieka na sali i Andrzej został przymuszony przez szefową. Bardzo szybko się uczył - wyjawił Krzysztof Kluś, kelner i dobry znajomy skoczka. Zapotoczna i Kluś podkreślają, że Stękała świetnie spisywał się w nowej roli. A pomógł mu w tym jego charakter. - Ma świetny kontakt z ludźmi. Jest szczery, zabawny i otwarty. Klienci go pokochali i wciąż o niego pytają - mówi Kluś, a wtóruje mu właścicielka karczmy: - To człowiek z duży poczuciem humoru.
Adam Małysz wyjawił SZCZERĄ PRAWDĘ o miłości do żony. Jednym pytaniem wywołał LAWINĘ
Stękała w pracy spędzał 4-6 godzin, a następnie udawał się na treningi. Były jednak poważne momenty zwątpienia. - Miał czasami chwile załamania, ale wstrząsnęło się nim kilka razy i rezygnował z myśli o rzuceniu skoków. Cała sytuacja dołowała go, ale wtedy wkraczała szefowa i rozmawiała z Andrzejem - powiedział Kluś. - Zawsze wierzyliśmy w niego i nie pozwalaliśmy na myślenie o rzuceniu skakania. - dodała Zapotoczna. Oboje są jednocześnie przekonani, że duże sukcesy Stękały dopiero nadejdą.
Karczma specjalizuje się w daniach z baraniny i pod tym względem należy do czołówki w Polsce. Mimo tego ulubione danie Stękały jest nieco inne. - Uwielbia udko z kaczki i dobrze wysmażony boczek. Taki bardzo cienki, niemal jak bibuła - ujawnia Zapotoczna. W karczmie wisi plastron Stękały, który obiecał, że niedługo przekaże narty. Przyjaciele skoczka nie mają wątpliwości, że będzie to bardzo cenny eksponat.