Już za miesiąc najlepsi skoczkowie świata zainaugurują zimowy sezon w fińskiej Ruce. To tam zaplanowano pierwszy weekend Pucharu Świata, ale zanim rozpocznie się walka na całego, czas na ostatnie przygotowania. Wszystkie reprezentacje skupiają się na jak najlepszym finiszu letnich treningów, a w poszczególnych krajach odbywają się letnie mistrzostwa. W Niemczech zaplanowano je na 4 i 5 listopada w Klingenthal, dzięki czemu tamtejsi skoczkowie mieli nieco luźniejszy harmonogram. W wyjątkowy sposób skorzystał z tego Markus Eisenbichler, który przyznał się, jak spędził przedsezonowe trzy tygodnie we wrześniu.
Dalej nie dowierzamy, że to prawda o Eisenbichlerze
Jeden z liderów kadry Stefana Horngachera wybrał miejsce z dala od cywilizacji. Jego wybór padł na położone w Alpach Haaralm nieopodal Ruhpolding. Jest to miejscowość znajdująca się 1325 metrów nad poziomem morza, słynąca z górskich łąk, na których wypasa się bydło. Znajduje się tam tylko kilka drewnianych chatek, ale właśnie tego potrzebował 15. zawodnik ostatniego sezonu PŚ.
- Obserwowałem krowy, rozmawiałem z ludźmi - tłumaczy Eisenbichler, cytowany przez Skijumping.pl. Mistrz świata z 2019 roku nauczył się doić krowę i okiełznał negatywne myśli. Po ostatnim sezonie myślał o zakończeniu kariery, ale to przezwyciężył. - Gdy tylko wróciłem na skocznię, zdałem sobie sprawę, że wciąż bardzo to lubię - przyznał. Jego celem na najbliższy sezon jest zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, na które Niemcy czekają od 2002 roku! 32-latek chciałby też zgarnąć Kryształową Kulę, czego najbliżej był w sezonie 2020/21, gdy przegrał tylko z Halvorem Egnerem Granerudem.