- Nie były to skoki idealne. Trochę to odbicie dzisiaj jeszcze szwankowało - ocenił się surowo po piątkowych skokach Paweł Wąsek. Te treningowe dały mu 11. i 6. miejsce, próba kwalifikacyjna zapewniła 7. lokatę. W ostatnim piątkowym skoku osiągnął 136,5 m. - Warunki były ciężkie, ale myślę, że stabilne. Faktycznie wiało po całej długości [skoczni] w plecy, więc to są bardzo trudne dla nas warunki. Ale nie "kręciło", to jest najważniejsze - dodał.
Po maratonie związanym z Turniejem Czterech Skoczni w końcu odpoczął. Wąsek pewnie wygrał mistrzostwo Polski, pierwsze w karierze, ale poza tym... w ogóle na Wielkiej Krokwi nie skakał. Postawił na regenerację. - Dawid [Kubacki] faktycznie tu skakał [sesje treningowe], z tego co mi wiadomo, to Piotrek też. Myślę, że na tym etapie sezonu, szczególnie po Turnieju Czterech Skoczni, ważne było, żeby jednak odpocząć, niż skakać na siłę w kolejnych treningach. Udało się odpocząć, spędziłem czas w domu, odciąłem się trochę od tych skoków, trochę porobiłem inne rzeczy, bardzo udany czas - wyjaśnił Wąsek.
Przed rozpoczęciem skakania na Wielkiej Krokwi - wszyscy polscy skoczkowie wybierali piosenki, które "przygrywały" im w trakcie skoku. Paweł Wąsek postawił na rap. Miało być 83 – Hip Hop 101, ale... organizatorzy chyba coś pomylili. - Nie do końca sam wiedziałem, jak mam wytłumaczyć, o który utwór mi do końca chodzi i najwidoczniej się nie dogadaliśmy (śmiech)..., ale ja i tak tej piosenki nie słyszę. Ważne, by robiła dobrą atmosferę. Podczas skoku jedyne co do mnie dociera to tłum kibiców, trąbki, piosenki raczej nie słyszę - podsumował.