Po skoku na odległość 123,5 metra był bardzo smutny, ale druga próba (131,5) dała nadzieje. Żyła po raz kolejny udowodnił, że stać go na świetnie skoki, ale brakuje mu regularności. W czym tkwi problem? – Nie mam pojęcia, może wy wiecie – rozkładał szeroko ręce Adam Małysz, dyrektor polskich skoków. – To prawda, że pierwszy skok nie był okej, drugi był nawet fajny. Myślę, że konkurs był okej, jak na mnie to nawet dobrze – mówił Żyła.
Małysz otwarcie przyznał, że Żyła „jest nieswój” od kilku dni. Oznaki braku energii już we wtorek zauważył trener Michal Doleżal. – Trener ma rację, że od wtorku mnie męczyło. Dzisiaj mogłem skakać lepiej, stać mnie było na to. Mieliśmy tu treningi po konkursach w Bischofshofen. Trochę się czułem po nich przemęczony.
Na urodziny dostał kosz pełen papryki. – Zapiję Frugiem i zjem – śmiał się w rozmowie z dziennikarzami. Do lepszych urodzin zabrakło udanego skoku w pierwszej serii, ale wyznał, że święto w Zakopanem mu się podobało. – Tylko ciężko będzie wyjść z tej imprezy, skoro tyle ludzi przyszło, ale jak wrócę to wypiję sobie piwo – powiedział.
PŚ Zakopane: Polacy znów bez błysku. Wielka walka o zwycięstwo! Lindvik najlepszy
W czwartek kadra zbiera się ponownie w Zakopanem, by w spokoju potrenować przed igrzyskami. Powołana do Pekinu piątka (Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Paweł Wąsek, Stefan Hula i właśnie Żyła) nie poleci na Puchar Świata do Titisee. Co Żyła musi zrobić, by odzyskać energię? – Trzeba robić swoje, skakać swoje. Chcę, by mnie to cieszyło, chciałbym pokazać na co mnie stać. Nie jestem ekspertem. Jestem od roboty. Robię swoje i tyle, będzie jak będzie. A będzie dobrze – zakończył.
Zdrowie Stocha jedyną nadzieją na Pekin? Doleżal ma kolejny plan