Walka o medale olimpijskie na skoczni normalnej przyniosła wiele niespodziewanych rozstrzygnięć. Szczególnie bolesne były one dla niemieckiej reprezentacji. Oczywiście, Katharina Althaus sięgnęła po srebrny medal w zawodach kobiet, ale już w konkursie drużyn mieszanych to jej dyskwalifikacja sprawiła, że Niemcy nie weszli nawet do serii finałowej. W zawodach indywidualnych mężczyzn Niemcy zaprezentowali się bardzo słabo – najlepszy z nich był Constantin Schmid, który zajął dopiero 11. miejsce, a lider Pucharu Świata, Karl Geiger, był dopiero 15.. Jeszcze gorzej zaprezentował się Markus Eisenbichler, który… nawet nie wszedł do drugiej serii. Wiele wskazuje na to, że sytuacja Niemców wcale może nie być lepsza na dużej skoczni. Pokazują to wyniki Niemców w sesjach treningowych, a najbardziej rzuca się w oczy wynik wspomnianego już Eisenbichlera na trzecim treningu.
Piękny start Natalii Maliszewskiej. Pokonała przeciwności losu podczas Pekin 2022
Stefan Horngacher będzie miał ból głowy przed kolejnym konkursem?
W żadnej z trzech sesji treningowych niemieccy skoczkowie nie znaleźli się w czołówce. W pierwszej sesji treningowej najlepszy był, dość niespodziewanie, Pius Pashke, który na skoczni normalnej nie startował. Zajął on 14. miejsce po skoku na 126,5 metra. W drugiej sesji najlepszy był Markus Eisenbichler, który zajął 12. lokatę po skoku na 129 metrów, ale to co, stało się w trzeciej, pokazuje, że daleko u niego do stabilnej formy.
W ostatniej sesji treningowej Markus Eisenbichler skoczył… 108 metrów! Na skoczni dużej (K125) to niezwykle przykry wynik, który jest zbliżony do najlepszych skoków na skoczni normalnej (K95). Eisenbichler zajął ostatecznie odległą 52. lokatę. Warto podkreślić, że z problemami borykają się wszyscy podopieczni Stefana Horngachera, bowiem w żadnej z sesji żaden Niemiec nie znalazł się w czołowej dziesiątce. To tylko pokazuje, w jak trudnym miejscu znaleźli się niemieccy zawodnicy, a ich wyniki na pewno nie napawają austriackiego trenera optymizmem. Lekceważenie naszych zachodnich sąsiadów w nadchodzących zawodach byłoby jednak lekkomyślne. Wszystko wyjaśni się w konkursie, który już w sobotę, 12 lutego.