„Super Express”: - Jak ocenia pan swój występ w Zakopanem?
Piotr Żyła: - Dzisiejsze skoki były pozytywne, jestem bardzo zadowolony. Spoglądam pozytywnie na dalszą część sezonu.
- Nie załamało pana to, że jeszcze w grudniu bywał pan na podium, a teraz dużo niżej?
- Nie. Trzeba pracować, pracować i pracować.
- To, co najlepsze przed panem?
- No trzeba pracować, pracować i pracować (he, he, he).
- Czy to, że pan tak nas mediów unika, to pańska własna decyzja czy ktoś podpowiedział?
- No właśnie. Też trzeba pracować i pracować. Są zawody i po zawodach jak najbardziej można porozmawiać. A w trakcie to nie do końca to jest wskazane. Poza tym ja traktuję trochę inaczej weekend skoków. Zawody kończą się w niedzielę, a nie a piątek czy sobotę.
- Ale nawet w niedziele pan niechętnie rozmawia z media?
- Nie, dlaczego? Dzisiaj bardzo chętnie rozmawiam.
- To może powie pan coś o postępach w nauce gry na gitarze?
- A tu też pracuję, pracuję i jeszcze raz pracuję. Jest lepiej i lepiej (he, he, he). Bawię się cały czas, sprawia mi to przyjemność. Brzękamy sobie z Maćkiem Kotem nowe piosenki. Fajnie się bawimy. Może będzie z 20 utworów, które umiem zagrać.
- Czy osiągnął pan już wewnętrzną równowagę po przykrych doświadczeniach rodzinnych?
- Kurde, ale śniegu nasypało tu dużo!
Polecany artykuł: