Ponownie po weekendzie ze skokami narciarskimi można mieć mieszane odczucia. Bo z jednej strony Polacy po raz kolejny w tym sezonie wywalczyli miejsce na podium w konkursie drużynowym, ale w rywalizacji indywidualnej już tak dobrze nie było. Po raz pierwszy w tym sezonie doszło bowiem do sytuacji, w której żaden z biało-czerwonych nie znalazł się choćby w czołowej dziesiątce zawodów. Najwyższe miejsce zajął Piotr Żyła.
Niepokojące słowa Adama Małysza. To już powód do OBAW, idą poważne ZMIANY
Wiślanin został sklasyfikowany na 11. pozycji. W dodatku to właśnie Żyła mógł liczyć na największą wypłatę po ostatnim weekendzie. W sumie jego konto powiększyło się o 44,5 tys. złotych. A złożyła się na to premia za drugie miejsce w konkursie drużynowym (każdy z polskich zawodników otrzymał po 22,5 tys.), nagroda za zwycięstwo w kwalifikacjach i za miejsce w konkursie.
Granerud OBURZONY decyzją SĘDZIÓW! Norweg powinien WYGRAĆ? Sprawa nie jest oczywista
Mimo dość sporej sumy za zawody w Lahti, Żyła (w sumie blisko 278 tys.) pozostaje pod względem zarobków daleko za Kamilem Stochem, który jest liderem wśród Polaków. Trzykrotny mistrz olimpijski w obecnym sezonie zarobił już nieco ponad 449 tys. zł. Drugim z biało-czerwonych na liście płac jest Dawid Kubacki z 279 tys. Prowadzi niezmiennie Halvor Egner Granerud z sumą ponad 506 tys.