Ostatni weekend dla Piotra Żyły miał słodko-gorzki smak. W piątek, podczas sesji treningowej jeden z liderów reprezentacji Polski zaliczył poważnie wyglądający upadek, który na szczęście nie przełożył się na żadne urazy "Wiewióra". Podczas sobotniego konkursu indywidualnego z kolei Żyła w drugiej serii skoczył aż 137 metrów i ta próba dałaby mu 4. notę w serii finałowe - gdyby została uznana. Już przed skokiem "Wiewióra" komentatorzy "Eurosportu" wskazywali, że kombinezon zawodnika wyraźnie się zwija w rejonach stref intymnych, kiedy skoczek siedział na belce startowej. I niedługo później Polak został zdyskwalifikowany na nieprzepisowy kombinezon. Okazuje się, że sam zainteresowany doskonale wie, dlaczego został zdyskwalifikowany, ale zawstydzony nie chciał podzielić się szczegółami.
- Ja wiem, co poszło nie tak, ale nie będę mówił - wypalił z lekkim uśmiechem i zakłopotaniem Żyła. - Nie będę. Zachowam to dla siebie. Coś, co mi się nigdy w życiu nie zdarzyło i nie zdarzy już nigdy. Nie powiem, bo się wstydzę tego - dodał z rosnącym zakłopotaniem.
Ostatecznie "Wiewiór" skończył sobotnie zmagania na 29. miejscu w stawce, ale w niedzielę znacznie poprawił swoją lokatę. Próby na 120 i 132 metry, przy bardzo niekorzystnych warunkach, dały mu 17. lokatę i drugi wynik wśród biało-czerwonych. Lepszy był tylko Aleksander Zniszczoł, który zajął 14. miejsce.
Teraz przed skoczkami przerwa świąteczna, podczas której będą oni mogli nie tylko naładować baterię i zastanowić się, jak poprawić swoje skoki, ale także przygotować się do Turnieju Czterech Skoczni. Zmagania w Oberstdorfie rozpoczną się 29 grudnia, w niedzielę.