Turniej Czterech Skoczni i igrzyska olimpijskie to dla skoczków dwie największe imprezy, w których można wziąć udział. O ile TCS odbywa się rok rocznie, o tyle na igrzyska trzeba czekać cztery lata i nie każdy ma szansę w nich wystartować. Te dwa duże wydarzenia łączy jeszcze jedno. W roku olimpijskim następują niemal po sobie, bowiem dzieli ich zazwyczaj miesiąc.
Dlatego też Turniej Czterech Skoczni może być pewnym wyznacznikiem tego, jaką formę skoczkowie będą prezentowali na igrzyskach. Z punktu widzenia polskiego kibica jest to o tyle ważniejsze, że w tym roku w niemiecko-austriackim turnieju doskonale radzi sobie Kamil Stoch. Po dwóch konkursach Polak prowadzi w klasyfikacji TCS i ma 11,6 punktu przewagi nad Richardem Freitagiem.
Do ogłoszenia ostatecznych rozstrzygnięć jeszcze daleka droga. Już teraz postanowiliśmy prześledzić jednak historię relacji pomiędzy Turniejem Czterech Skoczni i igrzyskami olimpijskimi. Statystyki pokazują, że utrzymanie formy z przełomu roku nie jest tak łatwe, jakby mogło się wydawać.
TCS jest oczywiście wydarzeniem młodszym od igrzysk. Dzieli je trzydzieści dwa lata. Pierwszy TCS odbył się w 1953 roku, natomiast zimowa olimpiada w 1924 w Chamonix. Na przestrzeni 65 lat szesnastu triumfatorów niemiecko-austriackiego turnieju miało szansę zdobyć swoistego rodzaju "dublet", a więc wygrać dwie wielkie imprezy skoków narciarskich.
Historia pokazuje, że nie jest to łatwe zadanie. Pierwszym skoczkiem, który wygrał TCS i zdobył medal igrzysk jest Veikko Kankkonen. Fin w 1964 triumfował w Bischofshofen, a następnie zdobył srebrny medal, notabene w Innsbrucku. Przegrał tam z Toralfem Enganem. Podobna sytuacja zdarzyła się jeszcze dwa razy. W 1980 roku Hubert Neuper wygrał TCS i zdobył srebro w Lake Placid, a cztery lata później tego samego dokonał Jens Waissflog.
Pierwszy raz w historii Turniej Czterech Skoczni i złoto na igrzyskach olimpijskich wygrał legendarny fiński skoczek Matti Nykanen. W 1988 roku był najlepszy w Calgary po tym, jak nie miał sobie równych w TCS. Na kolejnej olimpiadzie w Albertville w 1992 roku sukces swojego rodaka powtórzył Toni Nieminen. Ostatnim przypadkiem "dubletu" jest rok 1998. Kazuyoshi Funaki najpierw wygrał TCS, a następnie w swojej ojczyźnie, na igrzyskach w Nagano, skoczył po złoty medal.
Trzy przypadki na szesnaście możliwych. Statystyki pokazują, że wygranie dwóch wielkich imprez, które odbywają się w krótkim odstępie czasu jest ciężkie. Dokonywały tego legendy skoków, które w swoich czasach były gwiazdami tej dyscypliny sportu. Czy w Pjongczang, któryś ze skoczków zapisze się w annałach skoków narciarskich?
Zobacz również: Zimowe igrzyska olimpijskie 2018 storpedowane przez... mróz?!